Bądź niczym bijące źródło,
nie zaś jak staw,
w którym zawsze stoi
ta sama woda. - Paulo Coelho

sobota, 2 sierpnia 2014

7. Atlanta City.

Poranek w obozie był pogodny. Słońce leniwie sunęło po nieboskłonie, wypuszczając pierwsze ciepłe promienie, które rozświetlały cały plac. Była 6:45 kiedy Chejron wdrapał się, a właściwie wjechał na swoim wózku inwalidzkim na Wzgórze Herosów i zobaczył siedzącego tam Percy'ego. Ten kiedy tylko usłyszał poruszenie na trawie obejrzał się.
- O... Chejron... Dzień dobry.
- Percy? Co ty tutaj tak wcześnie robisz, znając ciebie myślałem, że się spóźnisz...
- Nie mogłem spać... Nie mogę się już doczekać tego spotkania.
- Chejronieeee... Chejronieee... - doszedł ich krzyk satyra biegnącego w ich kierunku – Nie ma Percy'ego w... - nie dokończył dostrzegając chłopaka wstającego z trawy – Percy tu jesteś tak się martwiłem... Myślałem, że wyszedłeś z obozu... Szukałem cię...
- Szukałeś mnie? Dlaczego? Stało się coś?
- To przez łączę empatyczne. Odczuwam twoje emocje pamiętasz? A twoje są jakieś dziwne... A tak w ogóle co wy tutaj robicie?
- Za chwile wyjeżdżamy – odpowiedział mu Chejron.
- Wyjeżdżacie, ale dokąd? Dlaczego? Gdzie? Po co?
- Mamy do załatwienia pewne sprawy – tu spojrzał sugestywnie na Percy'ego.
- Jadę z wami – oznajmił pewny siebie satyr.
- Ale Grover... - nie dokończył Percy.
- Jestem opiekunem i kiedy ty gdzieś wyjeżdżasz muszę jechać z tobą, koniec i kropka.
- Dobrze pojedziesz Grover, idź szybko się przebierz – powiedział do niego centaur. Grover usłyszawszy to szybko pognał by się przebrać i nie minęło 5 minut, a on już do nich wracał starając się szybko kuśtykać na Wzgórze, aczkolwiek kule dzięki którym się poruszał nie umożliwiały mu tego.
- To gdzie jedziemy? - zapytał, gdy już wdrapał się na górę.
- Najpierw po Sally, a następnie do Atlanta City – gdy skończył mówić podjechał do nich mini bus kierowany przez Argusa, do którego zaraz wszyscy wsiedli i ruszyli w drogę. Podróż do mieszkania pani Jackson bardzo szybko minęła, gdy tylko samochód podjechał pod jej klatkę ta wyszła z niej i wsiadła szybko się witając i siadając na jednym z wolnych miejsc.
- Percy kochanie – powiedział tuląc syna – wszystko z tobą dobrze?
- Tak mamo – oznajmił odpowiadając na uścisk – wszystko ok.
- Dzisiaj poznasz siostrę – powiedziała starając się powstrzymać napływające do oczu łzy.
- Tak, bardzo się cieszę na to spotkanie – posłał matce promienny uśmiech.
Grover, który przysłuchiwał się wymianie zdań między matka a synem bardzo się zdziwił.
- To ty masz siostrę? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak, a dokładniej bliźniaczkę. Zostaliśmy rozdzieleni, gdy byliśmy mali.
Podczas reszty podróży do Atlanta City już nikt się nie odezwał pomijając pojedyncze słowa i nic nie wnoszące zdania. W trakcie jazdy Sally podała Argusowi adres na jaki ma jechać i wróciła na swoje miejsce cicho rozmawiając z Chejronem. Zbliżając się do miejsca docelowego Grover zaczął się kręcić na swoim miejscu niespokojny jakby coś miało zaraz na niego wyskoczyć.
- Grover co jest? - zapytał zaniepokojony Percy.
- Wyczuwam potwora, całkiem mocnego potwora i to gdzieś niedaleko – oznajmił, gdy Argus parkował już przed kancelarią. Gdy tylko się zatrzymał wszyscy wyszli z mini busa rozglądając się, ale nic nie zauważyli.
- Może się pomyliłeś? - zapytała niepewnie Sally.
- Nie na pewno nie. Jest gdzieś blisko – rozglądał się na boki aż wreszcie zauważył w oddali poszukiwanego stwora, a także dwoje młodych ludzi, którzy przed nim uciekali kierując się w stronę dębu – Patrzcie - powiedział wskazując w lwa – mówiłem, że coś groźnego – powiedział ze strachem w głosie. Reszta z zebranych popatrzyła we wskazane miejsce i wstrzymała oddech.
- To lew nemejski, cholera – powiedział Chejron – ale kto tam... No nie to chyba oni... Oriana i ten chłopak, o którym mówił Mroczny...
- Co takiego – wykrzyknął Percy przyglądając się jak lew próbuje zaatakować jego siostrę – idę im pomóc.
- Nie Percy zaczekaj i tak żadne ostrze nie zrobi mu krzywdy, stój i patrz... - oznajmił twardo Chejron. Kiedy tylko Percy spojrzał ponownie na lwa ten mocował się z wbitym pazurem we pniu drzewa.
- Oni są... - zaczął Grover.
- Nieźli – dokończył oniemiały Percy.
- Tak są bardzo dobrze zgrani – ocenił ich Chejron przyglądając się jak chłopak odpiera ataki lwa, a dziewczyna siłuje się z pazurem.
- Może jednak...
- Nie... Stój Percy – złapała go za rękę Sally wpatrując się z coraz większymi obawami w dziejące się przed nią sceny. Kiedy lew został zraniony i odrzucił Orianę na ziemię Sally ścisnęła mocniej rękę syna. Chłopak mimo prób zatrzymania wielkiego kota również został odrzucony na bok, a lew już przypierał do ziemi dziewczynę. W tym momencie wszyscy wstrzymali oddech jednak zobaczyli, że chłopak już biegnie z ułamanym mieczem i wbija go w lwa, który rycząc wściekle rozsypuje się pozostawiając kawał swojej skóry.
- Jak im się udało, przecież żadne ostrze... - mamrotał Grover.
- Nie widziałeś momentu w którym Oriana rozcięła skórę lwa na boku jego własnym pazurem? - zapytał go Chejron poprawiając się na swoim wózku – muszę przyznać, że chyba nikt by na to nie wpadł, to był bardzo dobry pomysł.
- Oni byli niesamowici – oznajmił z uznaniem Percy wciąż wpatrując się we wspomnianą dwójkę, która zbierała się z ziemi.
- Niezłe trofeum mają... Skóra lwa nemejskiego – wymruczał z uznaniem Grover widząc jak chłopak zarzuca ją na plecy dziewczyny a ta zmienia się w marynarkę – To ta skóra się zmienia?
- Tak dopasowuje się do aktualnych potrzeb nosiciela – uświadomił go centaur.
- Super – westchnął z uznaniem satyr – czyli to jest twoja siostra? Z resztą co ja się pytam jesteście jak jedna kropla wody w morzu od razu widać podobieństwo.
- Tak – odpowiedział Percy nie będąc w stanie powiedzieć nic więcej.
- Ona jest ranna – odezwała się do tej pory milcząca Sally.
- Tak widziałem – przyznał jej rację Chejron – na szczęście pazury lwa nemejskiego nie zawierają w sobie trucizny. Wszyscy w milczeniu przyglądali się idącej w ich stronie dwójce nastolatków. Po chwili doszedł do nich Mark Brown, a także pan Yans, notariusz i przywitał się z nimi. Odwrócili się słysząc kroki za plecami i dostrzegli idących nastolatków.

1 komentarz:

  1. Wow, niezła akcja, wiedziałam, że Oriana jest mądra, Chris też się spisał, anim Percy by się ruszył, nasza dzielna dwójka już dawno by odpoczywała.

    OdpowiedzUsuń