W tym roku przesilenie
letnie wypadało 21 czerwca. Tego dnia na Olimpie jak każdego roku
odbywało się zebranie, czy też zgromadzenie głównych bogów
olimpijskich. Brakowało tylko jednego, a mianowicie Dionizosa.
- A ten gdzie się
podziewa... - mruknął zamyślony Zeus, bóg piorunów i pan
niebios. Był to postawny mężczyzna o szarych oczach i czarnych
włosach.
- Nie możemy zaczynać
bez niego? - zapytał lekko poddenerwowany Ares mający zamiast oczu
dwa krwisto czerwone płomienie zasłonięte okularami
przeciwsłonecznymi i włosy w kolorze takim jak Zeus.
- Przecież wiesz, że
muszą być obecni wszyscy bogowie – odparła Atena, piękna bogini
strategii i mądrości o czarnych jak smoła włosach i bystrych
szarych oczach.
- Nie możemy od tak
rozpoczynać posiedzenia gdy brakuje jednego z nas – dopowiedziała
kobieta o długich falowanych brązowych włosach i tego samego
koloru oczach. Była to bogini małżeństw, domostw i rodziny, a na
imię jej było Hera.
- Może Dionizos wypił za
dużo wina – zaśmiał się blond włosy muskularny młody
mężczyzna o niebieskich niczym letnie niebo oczach.
- Apollo, przecież wiesz,
że Dionizos nie może pić wina – zganiła go piękna młoda
kobieta o kasztanowych związanych w luźny warkocz włosach i
srebrnych niczym blask księżyca oczach, siostra bliźniaczka
Apolla, Artemida.
- Może coś się
wydarzyło w obozie? - podsunęła pomysł kobieta wyglądająca na
najmłodszą w zebranym towarzystwie, która w miejscu gdzie powinny
znajdować się oczy miała jasne ciepłe płomienie i długie
brązowe włosy. Była to Hestia bogini ogniska domowego.
- W obozie? - zdziwiła
się bogini miłości i piękna piłując swoje długie i zadbane
paznokcie. Afrodyta bo tak miała na imię była piękną kobietą,
która potrafiła w każdej chwili zmienić swój wygląd.
- Przecież on nawet nie
lubi tego całego obozu herosów – mruknęła kobieta w średnim
wieku ubrana w długą suknię przeplatana kłosami pszenicy którymi
w obecnej chwili się bawiła. Kobieta ta była boginią rolnictwa i
roślin o imieniu Demeter. Miała piękne lśniące hebanowe włosy i
brązowe oczy.
- Może i nie lubi ale
gdyby nic się nie wydarzyło pewnie byłby tu z nami – zabrał
głos wysoki muskularny mężczyzna o bursztynowych oczach i
ciemnobrązowych włosach. Był to bóg kowali, ognia i złotników,
który zwał się Hefajstos.
- Zamiast gadać byście
to sprawdzili i mielibyśmy to z głowy – mruknął jakby do siebie
ponuro wyglądający mężczyzna o czarnych oczach i tego samego
koloru włosach, pan podziemi o imieniu Hades.
- Musiało wydarzyć się
coś, co zatrzymało Dionizosa w obozie, inaczej na pewno już by
tutaj był – dodał Hermes, boski posłaniec o niebieskich oczach i
czarnych włosach. Był on bogiem dróg, podróżnych, kupców,
złodziei oraz handlu.
- Sprawdźmy to –
odezwał się dotąd milczący muskularny mężczyzna w średnim
wieku o czarnych jak smoła włosach i oczach w kolorze morskiej
zieleni, bóg mórz, koni i huraganów, Posejdon – Droga Iris czy
zechciałabyś pokazać nam co obecnie dzieje się w obozie herosów
– gdy tylko wymówił swą prośbę przed zebranymi bogami ukazała
się tęcza, a na niej powstał obraz przedstawiający wydarzenia,
które rozgrywały się w tej samej chwili w obozie półbogów.
Obraz przedstawiał polanę, na której zebrali się wszyscy
obozowicze. W centrum uwagi była dziewczyna ubrana w punkowe ciuchy,
zaraz obok niej stał Chejron, Dionizos i jasnowłosa dziewczyna,
Annabeth. Natomiast naprzeciwko niej stała dziewczyna o czarnych
włosach, a koło niej Percy i chłopak o ciemnobrązowych włosach.
- A tam co się dzieje? -
zapytała Artemida przyglądając się ukazanemu obrazowi. Jakby na
zawołanie projekcja zamigotała i bogowie usłyszeli głosy.
- Jak się nazywasz?
Pamiętasz kim jesteś? - usłyszeli głos Chejrona.
- Jestem Thalia Grace,
córka Zeusa – odpowiedziała dziewczyna w punkowych ciuchach.
- Thalia? - zdziwiła się
Hera – Przecież... Zeusie?
- Tak to ona – odezwał
się Zeus wpatrując się w obraz, który przedstawiał jak
jasnowłosa dziewczyna rzuca się na córkę boga piorunów by ją
przytulić. Wszyscy bogowie w milczeniu przyglądali się
wydarzeniom, które mają obecnie miejsce w obozie. Po chwili obraz
ponownie zamigotał pokazując jak punkowa dziewczyna wstaje z ziemi
i wpatruje się w stronę nowych obozowiczów. Bogowie również
spojrzeli na dwójkę herosów stojących obok Percy'ego.
- Czy ona nie jest podobna
do Percy'ego? - zapytał Hermes – Posejdonie?
- A wy co za jedni? - dało
się usłyszeć głos Dionizosa, boga wina, szaleństwa, teatru i
roślinności..
- Dionizosie, przecież ci
mówiłem, że siostra Percy'ego się odnalazła, a wraz z nią
kolejny heros – powiedział Chejron.
- Odnalazła się... -
powiedział zaskoczony Posejdon wpatrujący się w projekcję bogini
tęczy.
- Co takiego? Nie mówiłeś,
że masz jeszcze córkę – zwróciła się do niego Atena.
- Kolejny dzieciak
Posejdona – mruknął z obrazu Dionizos.
- Nie wiedziałem czy
jeszcze kiedykolwiek się odnajdzie – usprawiedliwiał się bóg
mórz.
- Odnajdzie? - zapytał
zdziwiony Zeus wpatrując się otwarcie w brata.
- Zaginęła zaraz po
urodzeniu – odpowiedział Posejdon nadal wpatrujący się w obraz
szeroko otwartymi oczami, który w tej chwili przedstawiał jak
jasnowłosa dziewczyna imieniem Annabeth podchodzi do jego
odnalezionej córki.
- Ty jesteś... siostrą
Percy'ego? - zapytała ją.
- Tak. Jestem Oriana
Jackson. Córka Posejdona - spojrzała na chłopaka stojącego zaraz
obok niej.
- To jest... - nie
dokończył swojej wypowiedzi Hefajstos, który przyglądał się
przedstawionemu obrazowi wydarzeń z obozu.
- A to jest Christopher
Lynch – odezwała się z obrazu czarnowłosa.
- Syn Hefajstosa – dodał
chłopak.
- To twój syn? - zapytał
Apollo spoglądając na boga ognia.
- Tak – powiedział
tylko bóg kowali.
- Czyli to by znaczyło...
- nie dokończył bóg wyroczni usłyszawszy kolejną wypowiedź z
projekcji.
- Najpierw musicie zostać
uznani potem możecie się przechwalać kto jest waszym rodzicem –
dało się słyszeć ordynarny komentarz jednego z obozowiczów. Po
tej wypowiedzi trójka bogów wstała przywołując swoje bronie.
Zeus swój piorun piorunów, Posejdon trójząb, natomiast Hefajstos
młot. Trzymając je w swoich dłoniach wypowiadali następujące
słowa: Uznaję ciebie, tu każdy z nich wypowiedział imię i
nazwisko swojego dziecka, jako moją córkę, mojego syna w przypadku
Hefajstosa. Gdy skończyli mówić ich broń rozbłysła, a oni
usiedli z powrotem na swoich miejscach.
- No teraz już mam
pewność – odezwał się po chwili Apollo z uśmiechem na twarzy.
- Pewność? W jakiej
sprawie? - zapytała go Artemida zdziwiona wypowiedzią brata.
- Ostatnio jedna z moich
wyroczni wypowiedziała przepowiednie – podrapał się po głowie -
wcześniej nie bardzo rozumiałem o co a przede wszystkim o kogo może
w niej chodzić ale teraz już rozumiem, że zaczęła się spełniać.
- Jaka przepowiednia? -
zapytał wchodzący Dionizos. Bogowie tylko spojrzeli na niego i
kiwnęli mu głowami na znak powitania. Apollo wstał ze swojego
miejsca i zaczął przemawiać poważnym tonem jakby wpadł w jakiś
trans.
- Wraz z synem kowala,
zaginiona córka boga, drogę do domu odnajdzie, waleczny heros ze
snu wybudzi się, uznania spadną z góry, czas biesiady nastanie i
nowy świt wstanie – Apollo zakończył swa wypowiedź i usiadł
ponownie na swoim miejscu.
- Cóż pierwsze trzy
wersy dotyczą Oriany Jackson i Christophera Lyncha tego możemy być
pewni – odezwała się zamyślona Atena.
- Czwarty wers na pewno
dotyczy Thalii Grace – dodała od siebie Hestia.
- Uznania spadną z góry
również można odhaczyć – mruknął Dionizos.
- Czyli pozostały już
tylko dwa ostatnie wersy, które nie brzmią zbyt groźnie –
odezwał się Posejdon.
- Czemu nie powiedziałeś
nam o niej wcześniej? - zapytał Apolla, Zeus.
- Cóż nie myślałem, że
to ważne.
- Co ważniejsze czy ta
dziewczyna miała na sobie skórę lwa nemejskiego? - zapytała
Artemida z ledwo wyczuwalnym podziwem w głosie.
- Co takiego? - zdziwiła
się dotąd milcząca Afrodyta.
- Tak, zauważyłem to już
w obozie – oznajmił znudzonym tonem Dionizos.
- Czyli to znaczy, że
musiała go zabić... - wymruczała Artemida z niedowierzaniem.
- Irydo czy byłabyś taka
miła... - nie dokończył Zeus bo gdy tylko wypowiadał te słowa
obraz obozu zamazał się pokazując walkę pomiędzy córką
Posejdona i synem Hefajstosa, a lwem nemejskim. Kiedy lew został już
pokonany odezwała się Atena.
- Muszę niechętnie
przyznać, że dziewczyna wymyśliła dobra strategię – w jej
głosie pobrzmiewało coś na kształt podziwu – aż dziw bierze że
to twoja córka – zwróciła się zgryźliwie do Posejdona, który
na zaczepkę bogini nie zareagował.
- Żaden heros, który
dotąd spotkał na swej drodze lwa nemejskiego nie wychodził cało a
im się udało – odezwała się ze źle ukrywanym podziwem w
głosie, Hestia.
- Lwu nemejskiemu
zazwyczaj towarzyszy Echidna – odezwał się Apollo.
- Gdyby i ona ich
zaatakowała nie mieli by szans – odparł wrednie Ares.
- Pewnie stwierdziła, że
są słabi i dała im spokój – zaśmiała się Afrodyta. Jak na
zawołanie obraz zmienił się ukazując tym razem walkę Oriany i
Echidny. Wszyscy bogowie przyglądali się ukazanej scenie w
milczeniu i w niektórych przypadkach zdziwieniu.
- Ona może być dla nas
zagrożeniem... - odezwał się po obejrzeniu całej walki, Zeus.
- Chyba żartujesz?? -
wykrzyknął Posejdon.
- Ona może być herosem z
wielkiej przepowiedni – poparła Zeusa jego żona, Hera.
- Równie dobrze może być
nim jego córka – odparł bóg mórz.
- Mam świetny pomysł –
powiedział Ares włączając się do dyskusji – zabijmy całą
trójkę.
- Nawet o tym nie myśl
Aresie, nie dam zabić moich dzieci.
- Ani ja mojej córki.
- W takim razie co mamy
robić? Czekać na zagładę? - wykrzyknęła Afrodyta przerywając
piłowanie swoich doskonałych paznokci.
- Właśnie, równie
dobrze możemy zabić ich teraz – poparł ją bóg wojny.
- Wątpię by oni byli
zagrożeniem – doszła ich opinia Hermesa.
- A skąd ty to możesz
wiedzieć? Najlepiej ich zabić – dołączyła do kłótni Atena
wstając ze swojego miejsca. Za nią podążyli inni bogowie
pomijając Demeter, Dionizosa i Hadesa, którzy nadal siedzieli na
swoich miejscach przyglądając się kłótni.
- Już powiedziałem, że
nie dam zabić moich dzieci – warknął Posejdon.
- Czyli chcesz czekać aż
oni nas zgładzą? - Atena podeszła bliżej boga mórz.
- Nie możesz mieć
pewności, że to zrobią - odezwała się niepewnie Hestia.
- Ale nie możemy mieć
też pewności, że tego nie zrobią – wtrącił Zeus.
- W takim razie sam zabij
swoja córkę, nie tylko moje bliźniaki mogą być zagrożeniem.
- Nie zabije jej.
- Widzisz? A ja nie zabije
swoich dzieci.
- Do ich szesnastych
urodzin zostało jeszcze trochę czasu, na początek możemy ich
poobserwować, a następnie stwierdzać czy są zagrożeniem czy też
nie – odezwał się milczący do tej pory Hefajstos.
- Zgadzam się z
Hefajstosem – odezwali się równocześnie Apollo i Artemida.
Reszta bogów spojrzała
na nich w zamyśleniu.
- Ja również się z nim
zgadzam – odezwał się od razu Posejdon.
- Ja także – poparł
ich Hermes – myślę, że nie możemy ich zabijać bez powodu.
- Czy ktoś jeszcze jest
za pomysłem Hefajstosa? - zapytał zebranych Zeus. Po chwili pomysł
został poparty przez niechętną Atenę, niepewną Herę, znudzonego
Dionizosa i zadowoloną Hestię oraz oczywiście zamyślonego Zeusa.
Bogowie wrócili na swoje miejsca w ciszy i przyglądali się panu
niebios.
- Zacznijmy w takim razie
posiedzenie bogów – zagrzmiał głos Zeusa.
Pff ten Ares, on by wszystkich zabijał i siekał, co za gościu :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie było poznać wszystkich bogów, są barwni i ciekawi, zwłaszcza Donek :)
Posejdon nie dał skrzywdzić Oriany, brawo, dobrze, że się postawił :)