Bądź niczym bijące źródło,
nie zaś jak staw,
w którym zawsze stoi
ta sama woda. - Paulo Coelho

sobota, 30 sierpnia 2014

14. Uczta powitalna.

Percy i Tyson poprowadzili mnie do pawilonu gdzie odbywać miała się kolacja. Gdy tam doszliśmy większość już siedziała przy swoich stołach i wesoło rozmawiała. Podeszliśmy do trzeciego stołu i usiedliśmy przy nim. Rozejrzałam się po zebranych i zauważyłam Chrisa rozmawiającego z grupowym swojego domku. Gdy tylko mnie spostrzegł uśmiechnął się do mnie szeroko. Siedzieliśmy tak wesoło rozmawiając aż do przyjścia Chejrona i Dionizosa, który zasiadł pośrodku stołu należącego do tak zwanej kadry obozu. Chejron uderzył kilkakrotnie kopytem w ziemię uciszając wszystkich obozowiczów. Spojrzeliśmy na niego, a od stołu niechętnie wstał Dionizos i spojrzał po zebranych.
- Chejron kazał mi się przywitać tak więc witam was wszystkich na uczcie powitalnej nowych obozowiczów... a mianowicie Taida Green, Otyllia Johnson i Chryzant Loent – powiedział znudzonym głosem, a na stołach pojawiły się puchary z napojami i talerze z jedzeniem.
Chejron spojrzał na niego i wyszeptał mu coś na ucho.
- Aha, jednak są to Thalia Grace, Oriana Jackson i Christopher Lynch – powiedział po czym z westchnieniem ulgi usiadł na swoim miejscu i napił się dietetycznej coli z puszki.
- Wznieśmy teraz toast – powiedział Chejron unosząc puchar do góry – Zdrowie bogów!
Unieśliśmy własne puchary i wykrzyknęliśmy.
- Zdrowie bogów! - po czym napiliśmy się. Obozowicze zaczęli nakładać sobie jedzenie na talerze i podchodzić do ogniska. Popatrzyłam na Percy'ego.
- Ofiara dla bogów. Zazwyczaj dla własnych rodziców – odpowiedział mi na nieme pytanie. Nałożyłam sobie na talerz trochę pieczonego mięsa z grilla. To samo zrobił Percy i Tyson po czym ruszyliśmy do ogniska. Oderwałam kawałek od mojej porcji i wrzuciłam do ogniska tak jak zrobili to moi bracia.
- To dla ciebie Posejdonie... - powiedzieliśmy po czym wróciliśmy do swojego stołu i zaczęliśmy jeść. Podczas całego posiłku czułam na sobie wzrok innych. Percy powiedział mi bym się nie przejmowała, że oni tak zawsze robią gdy tylko do obozu dołączają nowi. Cóż może i miał rację, że tylko o to im chodzi. Po skończonym posiłku ponownie odezwał się Dionizos.
- Za tydzień w piątek odbędzie się bitwa o sztandar. W sumie mnie to nawet nie obchodzi – przemknął wzrokiem po obozowiczach – a teraz idźcie już na to swoje głupie ognisko i śpiewy. Obozowicze zaczęli wstawać ze swoich miejsc i podchodzić do ogniska przy którym zasiadali na ułożonych dookoła ławeczkach. Dzieci Apolla zaczęły wygrywać melodię na instrumentach i śpiewać obozowe piosenki. Do nich dołączali pozostali herosi śpiewając wesoło. Niektórzy próbowali nawet przekrzykiwać się nawzajem. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wstałam ze swojego miejsca i już ruszałam za Percym i Tysonem gdy jakaś ręka złapała mnie za ramie. Odwróciłam się i spostrzegłam Thalię. Popatrzyłam na nią zdziwiona nie wiedząc czego może ode mnie chcieć.
- Możemy porozmawiać? - zapytała.
- Jasne – odezwałam się niepewnie i podążyłam za nią w kierunku drzew. Stanęłyśmy pod jednym z nich. Wpatrywałam się w nią nie wiedząc co powiedzieć.
- Słuchaj przepraszam, że odciągnęłam cię od reszty ale ja muszę się czegoś dowiedzieć – zaczęła wpatrując się we mnie.
- Nie ma sprawy – powiedziałam lekko zakłopotana tą cała sytuacją – czego chcesz się dowiedzieć?
- Ja... - zaczęła niepewnie – muszę wiedzieć jak było między wami... znaczy między tobą a Luke'm.
- Między mną a Luke'm? – zapytałam zdziwiona.
- Ja długo byłam przemieniona w sosnę – zaczęła spoglądając na wzgórze – nie wiem co się działo kiedy byłam drzewem – spojrzała na mnie – ale pamiętam wszystko przed przemianą. Pamiętam jak przemierzałam kraj z Luke'm. On bardzo wiele o tobie opowiadał.
- Naprawdę?
- Tak. Zawsze się wtedy uśmiechał. Ciepło ciebie wspominał. Żałował tego, że musiał cię opuścić. Mówił, że kiedyś po ciebie wróci. Dlatego chce się dowiedzieć jakie były między wami relacje. Proszę powiedz mi. Może wtedy zrozumiem dlaczego dołączył do Kronosa.
- Relacje? Traktowałam go jak starszego brata. Mieszkaliśmy niedaleko siebie i odkąd pamiętałam zawsze z nim byłam, on się mną opiekował. Kochałam go... ale tylko jak starszego brata. Sama chciałabym dowiedzieć się dlaczego to zrobił. On nigdy taki nie był. Nie sądziłam, że kiedyś zdradzi przyjaciół. Myślę, że nie zrobił tego z własnej woli.
- Musze się dowiedzieć dlaczego. Ja także myślę, że nie zrobił tego z własnej woli, ale mogę się mylić. Jesteś taka sama jak opowiadał. Miła, uśmiechnięta, pomocna – uśmiechnęła się do mnie – dziękuję ci za ta rozmowę. Jesteś spoko – poklepała mnie po ramieniu.
- Nie ma sprawy. Ty również jesteś w porządku.
- Jeżeli czegoś dowiesz się na ten temat proszę daj mi znać.
- Nie ma sprawy – uśmiechnęłam się do niej – chodź wracajmy do ogniska. Chyba nas szukają – spojrzałam w stronę zebranych obozowiczów zauważając rozglądających się moich braci, Chrisa i Annabeth. Thalia spojrzała w tamtą stronę i potknęła. Ruszyłyśmy w ich stronę.
***
Śpiewy przy ognisku rozbrzmiały już na całego. Chris podążył ze swoim rodzeństwem z domku w stronę ogniska. Rozglądał się po drodze dość intensywnie w poszukiwaniu przyjaciółki jednak nie znalazł jej. Spostrzegł jednak jej brata, który również kierował się w stronę ogniska. Podszedł do niego.
- Hej Percy.
- O cześć Chris. Co jest?
- Gdzie jest Oriana? Chciałem z nią porozmawiać.
- No jak to gdzie – obejrzał się i zamarł – przecież szła za mną.
- Percy – odezwała się blond włosa dziewczyna podchodząc do nich – widziałeś Thalię?
- Thalię? Nie, nie widziałem.
- A ty? - zapytała Chrisa.
- Niestety nie. A ty może widziałaś Orianę?
- Orianę? Nie niestety nie widziałam jej – zaczęli się rozglądać ale niestety nigdzie nie zauważyli poszukiwanych dziewczyn.
- Gdzie one mogą być? - zapytał Percy.
- Kogo szukacie? - zapytał podchodzący do nich satyr.
- O Grover. Szukamy Thalii i Oriany – odezwała się blondynka.
- Przecież stoją pod tamtym drzewem – wskazał na niedaleko stojącą brzozę. Wszyscy obejrzeli się w tamtą stronę i zauważyli dwie rozmawiające ze sobą dziewczyny.
- O czym one rozmawiają? - zastanawiała się na głos Annabeth patrząc w stronę drzewa.
- Cóż chyba nic groźnego – odezwał się Grover – obie jeszcze żyją.
- Czemu miały by się zabijać? - zapytał zdziwiony Chris.
- No po tym co słyszałem to tak wywnioskowałem – podrapał się zakłopotany po głowie.
- Słyszałeś? Co słyszałeś? - zapytała Annabeth.
- No podsłuchiwałem rozmowy w wielkim domu.
- Podsłuchiwałeś? - zaśmiał się Percy – No mogłem się tego po tobie spodziewać.
- Wracają – powiedział Chris. I rzeczywiście gdy tylko spojrzeli w ich stronę dziewczyny kierowały się w ich stronę.
***
Podeszłam z Thalią do nich i spojrzałam na Chrisa.
- Hej. Jak tam w dziewiątym domku?
- Świetnie, Charles pokazał mi kuźnię jest niesamowita.
- Cieszę się, że jesteś zadowolony – uśmiechnęłam się do niego.
- A u ciebie wszystko ok? - zapytał z zatroskaną miną.
- Oczywiście... - odpowiedziałam i spojrzałam na Tysona – a właśnie... to mój brat... Tyson – Chris spojrzał na cyklopa i zdziwiony ponownie przeniósł wzrok na mnie.
- Cyklop?
- Pamiętasz co czytaliśmy o Posejdonie? - zapytałam go szeptem.
- Tak pamiętam, faktycznie – wyszeptał – miło mi jestem Chris – podszedł do cyklopa podając mu rękę.
- Mi też miło – odezwał się uradowany cyklop potrząsając ręką Chrisa.
- Coś się stało? - zapytałam Percy'ego, Annabeth i Grovera, którzy nadal wpatrywali się we mnie i Thalię.
- Szukaliśmy was – powiedział Percy.
- Szukaliście? - zapytała dziewczyna w punkowych ciuchach – Musiałyśmy porozmawiać – spojrzała na mnie.
- Cały czas stałyśmy pod tamtym drzewem – dodałam od siebie.
- O czym rozmawiałyście? - zapytała wścibska Annabeth.
- O niczym ważnym – Thalia popatrzyła na mnie sugestywnie. Annabeth spojrzała na nas podejrzliwie , ale po chwili uśmiechnęła się i zaczęła śpiewać z resztą obozowiczów. Po kilku piosenkach usłyszeliśmy dźwięk konchy, który nakazywał iść już do swoich domków. Pożegnałam się z Chrisem i Thalią, a następnie skierowałam do domku numer trzy. Wykonałam wieczorną toaletę, przebrałam się i położyłam spać.
- Dobranoc – powiedziałam do braci, którzy odpowiedzieli mi tym samym. Po chwili już smacznie spałam w moim nowym tymczasowym domu.

3 komentarze:

  1. Tego Chryzanta zapamiętam haha ;) Donek jest zarąbisty, hihih. Widzę, że Oriana ma już pierwszą przyjaciółkę w obozie, fajnie. Coś mi się wydaję, że zatęskni sobie trochę za Chrisem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wścibska Anabeth
    Hmmm zastanawiam się jak groźba była by lepsza aby cię wystarczyć hłeh

    OdpowiedzUsuń