Percy i Tyson poprowadzili
mnie do pawilonu gdzie odbywać miała się kolacja. Gdy tam
doszliśmy większość już siedziała przy swoich stołach i wesoło
rozmawiała. Podeszliśmy do trzeciego stołu i usiedliśmy przy nim.
Rozejrzałam się po zebranych i zauważyłam Chrisa rozmawiającego
z grupowym swojego domku. Gdy tylko mnie spostrzegł uśmiechnął
się do mnie szeroko. Siedzieliśmy tak wesoło rozmawiając aż do
przyjścia Chejrona i Dionizosa, który zasiadł pośrodku stołu
należącego do tak zwanej kadry obozu. Chejron uderzył kilkakrotnie
kopytem w ziemię uciszając wszystkich obozowiczów. Spojrzeliśmy
na niego, a od stołu niechętnie wstał Dionizos i spojrzał po
zebranych.
- Chejron kazał mi się
przywitać tak więc witam was wszystkich na uczcie powitalnej nowych
obozowiczów... a mianowicie Taida Green, Otyllia Johnson i Chryzant
Loent – powiedział znudzonym głosem, a na stołach pojawiły się
puchary z napojami i talerze z jedzeniem.
Chejron spojrzał na niego
i wyszeptał mu coś na ucho.
- Aha, jednak są to
Thalia Grace, Oriana Jackson i Christopher Lynch – powiedział po
czym z westchnieniem ulgi usiadł na swoim miejscu i napił się
dietetycznej coli z puszki.
- Wznieśmy teraz toast –
powiedział Chejron unosząc puchar do góry – Zdrowie bogów!
Unieśliśmy własne
puchary i wykrzyknęliśmy.
- Zdrowie bogów! - po
czym napiliśmy się. Obozowicze zaczęli nakładać sobie jedzenie
na talerze i podchodzić do ogniska. Popatrzyłam na Percy'ego.
- Ofiara dla bogów.
Zazwyczaj dla własnych rodziców – odpowiedział mi na nieme
pytanie. Nałożyłam sobie na talerz trochę pieczonego mięsa z
grilla. To samo zrobił Percy i Tyson po czym ruszyliśmy do ogniska.
Oderwałam kawałek od mojej porcji i wrzuciłam do ogniska tak jak
zrobili to moi bracia.
- To dla ciebie
Posejdonie... - powiedzieliśmy po czym wróciliśmy do swojego stołu
i zaczęliśmy jeść. Podczas całego posiłku czułam na sobie
wzrok innych. Percy powiedział mi bym się nie przejmowała, że oni
tak zawsze robią gdy tylko do obozu dołączają nowi. Cóż może i
miał rację, że tylko o to im chodzi. Po skończonym posiłku
ponownie odezwał się Dionizos.
- Za tydzień w piątek
odbędzie się bitwa o sztandar. W sumie mnie to nawet nie obchodzi –
przemknął wzrokiem po obozowiczach – a teraz idźcie już na to
swoje głupie ognisko i śpiewy. Obozowicze zaczęli wstawać ze
swoich miejsc i podchodzić do ogniska przy którym zasiadali na
ułożonych dookoła ławeczkach. Dzieci Apolla zaczęły wygrywać
melodię na instrumentach i śpiewać obozowe piosenki. Do nich
dołączali pozostali herosi śpiewając wesoło. Niektórzy
próbowali nawet przekrzykiwać się nawzajem. Uśmiechnęłam się
na ten widok. Wstałam ze swojego miejsca i już ruszałam za Percym
i Tysonem gdy jakaś ręka złapała mnie za ramie. Odwróciłam się
i spostrzegłam Thalię. Popatrzyłam na nią zdziwiona nie wiedząc
czego może ode mnie chcieć.
- Możemy porozmawiać? -
zapytała.
- Jasne – odezwałam się
niepewnie i podążyłam za nią w kierunku drzew. Stanęłyśmy pod
jednym z nich. Wpatrywałam się w nią nie wiedząc co powiedzieć.
- Słuchaj przepraszam, że
odciągnęłam cię od reszty ale ja muszę się czegoś dowiedzieć
– zaczęła wpatrując się we mnie.
- Nie ma sprawy –
powiedziałam lekko zakłopotana tą cała sytuacją – czego chcesz
się dowiedzieć?
- Ja... - zaczęła
niepewnie – muszę wiedzieć jak było między wami... znaczy
między tobą a Luke'm.
- Między mną a Luke'm? –
zapytałam zdziwiona.
- Ja długo byłam
przemieniona w sosnę – zaczęła spoglądając na wzgórze – nie
wiem co się działo kiedy byłam drzewem – spojrzała na mnie –
ale pamiętam wszystko przed przemianą. Pamiętam jak przemierzałam
kraj z Luke'm. On bardzo wiele o tobie opowiadał.
- Naprawdę?
- Tak. Zawsze się wtedy
uśmiechał. Ciepło ciebie wspominał. Żałował tego, że musiał
cię opuścić. Mówił, że kiedyś po ciebie wróci. Dlatego chce
się dowiedzieć jakie były między wami relacje. Proszę powiedz
mi. Może wtedy zrozumiem dlaczego dołączył do Kronosa.
- Relacje? Traktowałam go
jak starszego brata. Mieszkaliśmy niedaleko siebie i odkąd
pamiętałam zawsze z nim byłam, on się mną opiekował. Kochałam
go... ale tylko jak starszego brata. Sama chciałabym dowiedzieć się
dlaczego to zrobił. On nigdy taki nie był. Nie sądziłam, że
kiedyś zdradzi przyjaciół. Myślę, że nie zrobił tego z własnej
woli.
- Musze się dowiedzieć
dlaczego. Ja także myślę, że nie zrobił tego z własnej woli,
ale mogę się mylić. Jesteś taka sama jak opowiadał. Miła,
uśmiechnięta, pomocna – uśmiechnęła się do mnie – dziękuję
ci za ta rozmowę. Jesteś spoko – poklepała mnie po ramieniu.
- Nie ma sprawy. Ty
również jesteś w porządku.
- Jeżeli czegoś dowiesz
się na ten temat proszę daj mi znać.
- Nie ma sprawy –
uśmiechnęłam się do niej – chodź wracajmy do ogniska. Chyba
nas szukają – spojrzałam w stronę zebranych obozowiczów
zauważając rozglądających się moich braci, Chrisa i Annabeth.
Thalia spojrzała w tamtą stronę i potknęła. Ruszyłyśmy w ich
stronę.
***
Śpiewy przy ognisku
rozbrzmiały już na całego. Chris podążył ze swoim rodzeństwem
z domku w stronę ogniska. Rozglądał się po drodze dość
intensywnie w poszukiwaniu przyjaciółki jednak nie znalazł jej.
Spostrzegł jednak jej brata, który również kierował się w
stronę ogniska. Podszedł do niego.
- Hej Percy.
- O cześć Chris. Co
jest?
- Gdzie jest Oriana?
Chciałem z nią porozmawiać.
- No jak to gdzie –
obejrzał się i zamarł – przecież szła za mną.
- Percy – odezwała się
blond włosa dziewczyna podchodząc do nich – widziałeś Thalię?
- Thalię? Nie, nie
widziałem.
- A ty? - zapytała
Chrisa.
- Niestety nie. A ty może
widziałaś Orianę?
- Orianę? Nie niestety
nie widziałam jej – zaczęli się rozglądać ale niestety nigdzie
nie zauważyli poszukiwanych dziewczyn.
- Gdzie one mogą być? -
zapytał Percy.
- Kogo szukacie? - zapytał
podchodzący do nich satyr.
- O Grover. Szukamy Thalii
i Oriany – odezwała się blondynka.
- Przecież stoją pod
tamtym drzewem – wskazał na niedaleko stojącą brzozę. Wszyscy
obejrzeli się w tamtą stronę i zauważyli dwie rozmawiające ze
sobą dziewczyny.
- O czym one rozmawiają?
- zastanawiała się na głos Annabeth patrząc w stronę drzewa.
- Cóż chyba nic groźnego
– odezwał się Grover – obie jeszcze żyją.
- Czemu miały by się
zabijać? - zapytał zdziwiony Chris.
- No po tym co słyszałem
to tak wywnioskowałem – podrapał się zakłopotany po głowie.
- Słyszałeś? Co
słyszałeś? - zapytała Annabeth.
- No podsłuchiwałem
rozmowy w wielkim domu.
- Podsłuchiwałeś? -
zaśmiał się Percy – No mogłem się tego po tobie spodziewać.
- Wracają – powiedział
Chris. I rzeczywiście gdy tylko spojrzeli w ich stronę dziewczyny
kierowały się w ich stronę.
***
Podeszłam z Thalią do
nich i spojrzałam na Chrisa.
- Hej. Jak tam w
dziewiątym domku?
- Świetnie, Charles
pokazał mi kuźnię jest niesamowita.
- Cieszę się, że jesteś
zadowolony – uśmiechnęłam się do niego.
- A u ciebie wszystko ok?
- zapytał z zatroskaną miną.
- Oczywiście... -
odpowiedziałam i spojrzałam na Tysona – a właśnie... to mój
brat... Tyson – Chris spojrzał na cyklopa i zdziwiony ponownie
przeniósł wzrok na mnie.
- Cyklop?
- Pamiętasz co czytaliśmy
o Posejdonie? - zapytałam go szeptem.
- Tak pamiętam,
faktycznie – wyszeptał – miło mi jestem Chris – podszedł do
cyklopa podając mu rękę.
- Mi też miło –
odezwał się uradowany cyklop potrząsając ręką Chrisa.
- Coś się stało? -
zapytałam Percy'ego, Annabeth i Grovera, którzy nadal wpatrywali
się we mnie i Thalię.
- Szukaliśmy was –
powiedział Percy.
- Szukaliście? - zapytała
dziewczyna w punkowych ciuchach – Musiałyśmy porozmawiać –
spojrzała na mnie.
- Cały czas stałyśmy
pod tamtym drzewem – dodałam od siebie.
- O czym rozmawiałyście?
- zapytała wścibska Annabeth.
- O niczym ważnym –
Thalia popatrzyła na mnie sugestywnie. Annabeth spojrzała na nas
podejrzliwie , ale po chwili uśmiechnęła się i zaczęła śpiewać
z resztą obozowiczów. Po kilku piosenkach usłyszeliśmy dźwięk
konchy, który nakazywał iść już do swoich domków. Pożegnałam
się z Chrisem i Thalią, a następnie skierowałam do domku numer
trzy. Wykonałam wieczorną toaletę, przebrałam się i położyłam
spać.
- Dobranoc –
powiedziałam do braci, którzy odpowiedzieli mi tym samym. Po chwili
już smacznie spałam w moim nowym tymczasowym domu.
Tego Chryzanta zapamiętam haha ;) Donek jest zarąbisty, hihih. Widzę, że Oriana ma już pierwszą przyjaciółkę w obozie, fajnie. Coś mi się wydaję, że zatęskni sobie trochę za Chrisem ;-)
OdpowiedzUsuńhehehe Chryzant :P
OdpowiedzUsuńWścibska Anabeth
OdpowiedzUsuńHmmm zastanawiam się jak groźba była by lepsza aby cię wystarczyć hłeh