Bądź niczym bijące źródło,
nie zaś jak staw,
w którym zawsze stoi
ta sama woda. - Paulo Coelho

sobota, 6 września 2014

15. Koszmar.

Przyśnił mi się straszny sen. Stałam nad jakaś przepaścią, z której wydobywała się fioletowo złota poświata, a wokół mnie panował mrok. Po chwili usłyszałam głęboki mroczny głos. Oriana Jackson. Rozejrzałam się, ale nic nie dostrzegłam. Usłyszałam jedynie mrożący krew w żyłach śmiech. Jestem tutaj... na dole... chodź do mnie. Gdy tylko głos zamilkł poczułam jakby niewidzialna siła ciągnęła mnie w stronę przepaści.
- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - wykrzyknęłam w mrok usiłując wbić stopy w ziemię. Jesteś o wiele lepsza niż twój brat... Ciebie wykorzystam w moim planie.
- Jakim planie? Kim ty do cholery jesteś? - zaparłam się bardziej. Nie domyślasz się? Jestem tutaj w tej dziurze... Domyśl się gdzie jesteś. Usłyszałam ponownie ten głos. Rozejrzałam się.
- To jest... zejście do Tartaru – wyszeptałam przerażona i wtedy mnie olśniło – Kronos. Jesteś nawet mądrzejsza od brata. Doskonale się nadasz. Ciągle byłam unieruchomiona i wciągana przez niewidzialne macki oplatające moje ciało. Zapierałam się ile sił w nogach jednak moje wysiłki na niewiele się zdały, macki ciągły mnie coraz mocniej do Tartaru. Usłyszałam ponownie ten przerażający śmiech, kiedy byłam już bardzo blisko przepaści, w której spoczywały szczątki tytana.
- Nieeeeeeeeee – wykrzyknęłam przerażona. Jeszcze nie teraz. Usłyszałam i z krzykiem obudziłam się siadając na łóżku. Rozejrzałam się przerażona po pomieszczeniu i westchnęłam z ulgą zauważając, że nie jestem już w Podziemiu.
- Oriana... krzyczałaś – powiedział niepewnie podchodząc do mnie Percy.
- Wszystko ok? - zapytał Tyson. Spojrzałam na nich.
- Wszystko dobrze... to tylko... koszmar – wykrzywiłam usta w parodii uśmiechu – przepraszam, że was obudziłam.
- Nic się nie stało – odpowiedział cyklop przytulając mnie. Odwzajemniłam uścisk.
- Już dobrze wracajcie spać, jest dopiero – spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej przy moim łóżku – 3 nad ranem, jeszcze raz przepraszam, że wyrwałam was ze snu. Percy popatrzył na sceptycznie.
- Jesteś pewna...?
- Tak Percy wszystko dobrze. Nie martw się. Wiesz nowe miejsce i tak dalej... Czasami tak mam, przepraszam.
- Ok skoro tak twierdzisz... Dobranoc – powiedział i wrócił do łóżka. Tyson siedzący na moim łóżku popatrzył jeszcze na mnie, wstał i również wrócił do swojego łóżka. Po chwili słyszałam już tylko ich miarowy oddech. Zasnęli, pomyślałam i spojrzałam w sufit, który błyszczał w świetle księżyca. Leżałam w łóżku nie mogąc zasnąć po tym koszmarze. Wierciłam się z boku na bok szukając dogodnej pozycji jednak takowej nie znalazłam. Spojrzałam na zegarek, była 5.
- I tak już nie zasnę – mruknęłam do siebie i wstałam z łóżka. Przebrałam się w wygodne ciuchy i wyszłam z domku kierując się w stronę plaży. Kiedy do niej dotarłam podeszłam nad sam brzeg i kucnęłam kreśląc zawiłe szlaczki na tafli wody. Morze było spokojne a poranna bryza bardzo przyjemna. Zatopiłam się w swoich myślach i nawet nie zauważyłam jak ktoś się do mnie zbliża.
- Skąd ja wiedziałem, że ciebie tutaj znajdę – usłyszałam nad sobą głos Chrisa wyrywający mnie z rozmyśleń. Wystraszona wpadłam kolanami w wodę i spojrzałam za siebie.
- Chris – popatrzyłam na niego, przyglądał mi się podejrzliwie.
- Wszystko w porządku? - pomógł mi wstać – przydatna umiejętność – powiedział spoglądając na moje suche spodnie.
- W porządku – uśmiechnęłam się do niego – co tutaj robisz?
- Nie mogłem spać i widzę, że ty także nie mogłaś – złapał mnie za rękę – jesteś pewna że wszystko w porządku? Wiesz przecież, że możesz mi wszystko powiedzieć – spojrzał na mnie z zatroskaną miną.
- Nic się przed tobą nie ukryje co? - zapytałam ze śmiechem.
- Za dobrze cię znam – zarobiłam kuksańca w bok – no mów co jest.
- Miałam... koszmar.
- Koszmar? O czym? Jesteś w stanie mi go opisać?- spojrzałam w kierunku morza.
- Stałam nad przepaścią... Słyszałam głos... - spojrzałam na niego – głos Kronosa.
- Kronosa? Ale... masz pewność, że to był on?
- Tak... Mówił, że jestem lepsza niż mój brat, że nadam się do jego planu.
- Jakiego planu?
- Nie wiem... - przytuliłam się do Chrisa, który gładził mnie po plecach – Jakaś niewidzialna siła wciągała mnie do Tartaru do niego, kiedy byłam już blisko obudziłam się...
- Czego on od ciebie może chcieć – zastanawiał się na głos Chris. Staliśmy tak w uścisku kilka minut po czym oderwaliśmy się od siebie.
- To co biegamy? - zapytałam z zadziornym uśmieszkiem.
- Z tobą zawsze – uśmiechnął się i pognał przed siebie.
- Ej to nie fair – śmiejąc się ruszyłam za nim. Ganialiśmy się po całej plaży aż padliśmy na piasek z wyczerpani intensywnym bieganiem. Chris usiadł na piasku i zaczął wpatrywać się we mnie. Zarumieniłam się pod naporem jego wzroku.
- Coś nie tak? - zapytałam i spostrzegłam że Chris wpatruje się w moją dłoń a dokładniej w bransoletkę. Uniosłam rękę.
- Ładna bransoletka... od kogo?
- Prezent od ojca – gdy to powiedziałam zauważyłam ulgę, która pojawiła się na jego twarzy.
- Tylko ozdoba? - zaśmiał się.
- Niee – pokręciłam głową – Aklass – w mojej dłoni pojawił się piękny miecz a z bransoletki zniknął charms. Chris przyglądał się temu z zaciekawieniem i błyskiem w oku.
- Miecz ukryty jest w zawieszce – wywnioskował na co ja przytaknęłam.
- Tak, jego pełna nazwa to Akrothalassa.
- Ostrze morza – wyszeptał uśmiechając się.
- Tak – schowałam miecz i spojrzałam na zegarek – już po 6 – wstałam z piasku – muszę wracać, moi bracia to straszni bałaganiarze, a po śniadaniu jest inspekcja domków.
- No tak inspekcja, kurcze też muszę posprzątać – podrapał się po głowie – chodźmy.
Udaliśmy się w kierunku domków.
- Do zobaczenia na śniadaniu – powiedziałam i udałam się w kierunku trzeciego domku.
- Jasne – Chris odszedł do dziewiątki.
Weszłam po cichu do domku by nikogo ponownie nie obudzić. Spojrzałam na na moich braci, na szczęście smacznie jeszcze spali. W ramach przeprosin za zbudzenie ich w środku nocy postanowiłam posprzątać w domku sama. Zabrałam się do pracy. Zbierałam z ziemi ubrania składając je w równą kostkę i wkładając do szaf. Powycierałam kurze, pościeliłam moje łóżko a także przetarłam okna na błysk. Zostało mi już tylko pozamiatać podłogę. Spojrzałam na zegarek była za dziesięć siódma. Postanowiłam najpierw pójść się odświeżyć a następnie pozamiatać. Udałam się do toalety i pod prysznic zabierając wcześniej czyste ciuchy na przebranie. Po skończonej toalecie wróciłam do domku.

1 komentarz:

  1. Och ten Chris taki romantyczny mmm :) i niewinny jeszcze, koszmar był straszny, może to wizja przyszłości? riana taka pracowita :)

    OdpowiedzUsuń