Przyśnił mi się
straszny sen. Stałam nad jakaś przepaścią, z której wydobywała
się fioletowo złota poświata, a wokół mnie panował mrok. Po
chwili usłyszałam głęboki mroczny głos. Oriana Jackson.
Rozejrzałam się, ale nic nie
dostrzegłam. Usłyszałam jedynie mrożący krew w żyłach śmiech.
Jestem tutaj... na dole... chodź do mnie.
Gdy tylko głos zamilkł poczułam jakby niewidzialna siła ciągnęła
mnie w stronę przepaści.
- Kim jesteś i czego ode
mnie chcesz? - wykrzyknęłam w mrok usiłując wbić stopy w ziemię.
Jesteś o wiele lepsza niż twój brat... Ciebie wykorzystam w
moim planie.
- Jakim planie? Kim ty do
cholery jesteś? - zaparłam się bardziej. Nie domyślasz się?
Jestem tutaj w tej dziurze... Domyśl się gdzie jesteś.
Usłyszałam ponownie ten głos. Rozejrzałam się.
- To jest... zejście
do Tartaru – wyszeptałam przerażona i wtedy mnie olśniło –
Kronos. Jesteś nawet mądrzejsza od
brata. Doskonale się nadasz. Ciągle
byłam unieruchomiona i wciągana przez niewidzialne macki oplatające
moje ciało. Zapierałam się ile sił w nogach jednak moje wysiłki
na niewiele się zdały, macki ciągły mnie coraz mocniej do
Tartaru. Usłyszałam ponownie ten przerażający
śmiech, kiedy byłam już bardzo blisko przepaści, w której
spoczywały szczątki tytana.
- Nieeeeeeeeee –
wykrzyknęłam przerażona. Jeszcze nie teraz. Usłyszałam
i z krzykiem obudziłam się siadając na łóżku. Rozejrzałam się
przerażona po pomieszczeniu i westchnęłam z ulgą zauważając, że
nie jestem już w Podziemiu.
- Oriana... krzyczałaś –
powiedział niepewnie podchodząc do mnie Percy.
- Wszystko ok? - zapytał
Tyson. Spojrzałam na nich.
- Wszystko dobrze... to
tylko... koszmar – wykrzywiłam usta w parodii uśmiechu –
przepraszam, że was obudziłam.
- Nic się nie stało –
odpowiedział cyklop przytulając mnie. Odwzajemniłam uścisk.
- Już dobrze wracajcie
spać, jest dopiero – spojrzałam na zegarek stojący na szafce
nocnej przy moim łóżku – 3 nad ranem, jeszcze raz przepraszam,
że wyrwałam was ze snu. Percy popatrzył na sceptycznie.
- Jesteś pewna...?
- Tak Percy wszystko
dobrze. Nie martw się. Wiesz nowe miejsce i tak dalej... Czasami tak
mam, przepraszam.
- Ok skoro tak
twierdzisz... Dobranoc – powiedział i wrócił do łóżka. Tyson
siedzący na moim łóżku popatrzył jeszcze na mnie, wstał i
również wrócił do swojego łóżka. Po chwili słyszałam już
tylko ich miarowy oddech. Zasnęli, pomyślałam i spojrzałam w
sufit, który błyszczał w świetle księżyca. Leżałam w łóżku
nie mogąc zasnąć po tym koszmarze. Wierciłam się z boku na bok
szukając dogodnej pozycji jednak takowej nie znalazłam. Spojrzałam
na zegarek, była 5.
- I tak już nie zasnę –
mruknęłam do siebie i wstałam z łóżka. Przebrałam się w
wygodne ciuchy i wyszłam z domku kierując się w stronę plaży.
Kiedy do niej dotarłam podeszłam nad sam brzeg i kucnęłam kreśląc
zawiłe szlaczki na tafli wody. Morze było spokojne a poranna bryza
bardzo przyjemna. Zatopiłam się w swoich myślach i nawet nie
zauważyłam jak ktoś się do mnie zbliża.
- Skąd ja wiedziałem, że
ciebie tutaj znajdę – usłyszałam nad sobą głos Chrisa
wyrywający mnie z rozmyśleń. Wystraszona wpadłam kolanami w wodę
i spojrzałam za siebie.
- Chris – popatrzyłam
na niego, przyglądał mi się podejrzliwie.
- Wszystko w porządku? -
pomógł mi wstać – przydatna umiejętność – powiedział
spoglądając na moje suche spodnie.
- W porządku –
uśmiechnęłam się do niego – co tutaj robisz?
- Nie mogłem spać i
widzę, że ty także nie mogłaś – złapał mnie za rękę –
jesteś pewna że wszystko w porządku? Wiesz przecież, że możesz
mi wszystko powiedzieć – spojrzał na mnie z zatroskaną miną.
- Nic się przed tobą nie
ukryje co? - zapytałam ze śmiechem.
- Za dobrze cię znam –
zarobiłam kuksańca w bok – no mów co jest.
- Miałam... koszmar.
- Koszmar? O czym? Jesteś
w stanie mi go opisać?- spojrzałam w kierunku morza.
- Stałam nad
przepaścią... Słyszałam głos... - spojrzałam na niego – głos
Kronosa.
- Kronosa? Ale... masz
pewność, że to był on?
- Tak... Mówił, że
jestem lepsza niż mój brat, że nadam się do jego planu.
- Jakiego planu?
- Nie wiem... -
przytuliłam się do Chrisa, który gładził mnie po plecach –
Jakaś niewidzialna siła wciągała mnie do Tartaru do niego, kiedy
byłam już blisko obudziłam się...
- Czego on od ciebie może
chcieć – zastanawiał się na głos Chris. Staliśmy tak w uścisku
kilka minut po czym oderwaliśmy się od siebie.
- To co biegamy? -
zapytałam z zadziornym uśmieszkiem.
- Z tobą zawsze –
uśmiechnął się i pognał przed siebie.
- Ej to nie fair –
śmiejąc się ruszyłam za nim. Ganialiśmy się po całej plaży aż
padliśmy na piasek z wyczerpani intensywnym bieganiem. Chris usiadł
na piasku i zaczął wpatrywać się we mnie. Zarumieniłam się pod
naporem jego wzroku.
- Coś nie tak? -
zapytałam i spostrzegłam że Chris wpatruje się w moją dłoń a
dokładniej w bransoletkę. Uniosłam rękę.
- Ładna bransoletka... od
kogo?
- Prezent od ojca – gdy
to powiedziałam zauważyłam ulgę, która pojawiła się na jego
twarzy.
- Tylko ozdoba? - zaśmiał
się.
- Niee – pokręciłam
głową – Aklass – w mojej dłoni pojawił się piękny miecz a z
bransoletki zniknął charms. Chris przyglądał się temu z
zaciekawieniem i błyskiem w oku.
- Miecz ukryty jest w
zawieszce – wywnioskował na co ja przytaknęłam.
- Tak, jego pełna nazwa
to Akrothalassa.
- Ostrze morza –
wyszeptał uśmiechając się.
- Tak – schowałam miecz
i spojrzałam na zegarek – już po 6 – wstałam z piasku –
muszę wracać, moi bracia to straszni bałaganiarze, a po śniadaniu
jest inspekcja domków.
- No tak inspekcja, kurcze
też muszę posprzątać – podrapał się po głowie – chodźmy.
Udaliśmy się w kierunku
domków.
- Do zobaczenia na
śniadaniu – powiedziałam i udałam się w kierunku trzeciego
domku.
- Jasne – Chris odszedł
do dziewiątki.
Weszłam po cichu do domku
by nikogo ponownie nie obudzić. Spojrzałam na na moich braci, na
szczęście smacznie jeszcze spali. W ramach przeprosin za zbudzenie
ich w środku nocy postanowiłam posprzątać w domku sama. Zabrałam
się do pracy. Zbierałam z ziemi ubrania składając je w równą
kostkę i wkładając do szaf. Powycierałam kurze, pościeliłam
moje łóżko a także przetarłam okna na błysk. Zostało mi już
tylko pozamiatać podłogę. Spojrzałam na zegarek była za dziesięć
siódma. Postanowiłam najpierw pójść się odświeżyć a
następnie pozamiatać. Udałam się do toalety i pod prysznic
zabierając wcześniej czyste ciuchy na przebranie. Po skończonej
toalecie wróciłam do domku.
Och ten Chris taki romantyczny mmm :) i niewinny jeszcze, koszmar był straszny, może to wizja przyszłości? riana taka pracowita :)
OdpowiedzUsuń