Przyjaciele poszli za mną
jednak Thalia trochę się ociągała, postanowiłam na nią
poczekać. Chris zszedł po schodach jako pierwszy. Podeszłam do
dziewczyny.
- Thalia co jest? -
zapytałam zmartwiona, ewidentnie widziałam, że coś z nią nie
tak.
- Co? Co? - spojrzała na
mnie wystraszona a następnie spojrzała w dół i cofnęła się.
Zrozumiałam o co jej chodzi.
- Masz lęk wysokości? -
bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
- Co? Ja? Nie chyba
żartujesz – zaśmiała się nerwowo.
- Thalia, przecież widzę
co się dzieje. Czemu nie powiedziałaś wcześniej? Nie
ciągnęlibyśmy cię na górę.
- Dobra mam lęk
wysokości, głupie nie? Córka Zeusa a boi się wysokości –
skrzywiła się – na górę lepiej się wchodzi niż schodzi bo nie
trzeba patrzeć w dół. Jak ja teraz zejdę – wyszeptała ze łzami
w oczach – proszę tylko nie mów nikomu.
- Nie ma sprawy –
uśmiechnęłam się do niej pocieszająco – chodź – złapałam
ją za rękę – sprowadzę cię bezpiecznie na dół, jak chcesz
możesz zamknąć oczy, nic ci się nie stanie.
- Dziękuję –
przytuliła mnie i złapała się mnie kurczowo.
- Idziecie? - usłyszałam
krzyk Chrisa.
- Tak, tak –
odkrzyknęłam i ruszyłam po schodach z Thalią uczepioną do mojego
ramienia. Prowadziłam ją ostrożnie tak by nie spadła,
szczególnie, że oczy miała zamknięte. Zeszłyśmy na dół
bezpiecznie, Chris mimo tego, że nam się przyglądał to o nic nie
zapytał.
- Jest już 20 myślę, że
najbezpieczniej było by dostać się na camping i tam przeczekać
noc co wy na to? - zapytałam ich.
- To chyba najlepsze
rozwiązanie – poparł mnie Chris.
- Tak, też tak sądzę –
Thalia wyglądała jeszcze na wystraszoną ale już się uspokajała.
Ruszyliśmy w drogę do najbliższego campingu, po godzinie marszu
doszliśmy na miejsce wynajęliśmy mały domek i udaliśmy się do
niego by się odświeżyć i przespać. Na szczęście kierownik
campingu nie robił nam problemów i o nic nie pytał. Weszliśmy do
domku i od razu po kolei poszliśmy się wykąpać. Odświeżeni
zasiedliśmy dookoła małego stolika.
- To co teraz szukamy? -
zapytała Thalia. Wyciągnęłam z plecaka i rozwinęłam zwój.
- Liście złotej paproci
– powiedziałam by po chwili pojawiła się podpowiedź –
Upragnioną roślinę znajdziesz tam gdzie najwyższe rośnie drzewo
świata. Miejsca wyładowań poszukiwać musisz.
- Te podpowiedzi są
jakieś pokręcone, niby skąd mamy wiedzieć gdzie rośnie takie
drzewo – westchnęła Thalia.
- Mogę się założyć,
że Oriana wie – zaśmiał się Chris. Ich spojrzenia spoczęły na
mnie.
- Phi – uśmiechnęłam
się pod nosem – a nie wierzyłeś mi jak ci mówiłam że kiedyś
mi się ta wiedza przyda.
- Dobra przyznaję, że ta
wiedza jest bardzo pomocna – Chris uniósł ręce w geście
poddania.
- Chodzi o park Redwood...
- Redwood? Pierwsze słyszę
– zamyśliła się Thalia – gdzie on jest? - wyjęłam mapę z
torby i rozłożyłam ją na stole wskazując im palcem położenie
poszukiwanego parku. Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę,
postanowiliśmy ustawić warty tak na wszelki wypadek w końcu po
tych ptakach mogliśmy spodziewać się już wszystkiego.
Zaplanowałam, że wyruszymy z samego rana o szóstej dlatego
dostałam ostatnią wartę by ich obudzić. W dalszą drogę
wyruszyliśmy z lekkim opóźnieniem ponieważ niestety nie mogłam
dobudzić Thalii. Gdy mi się to już udało ruszyliśmy w
poszukiwaniu jakiegoś środka transportu. Do Redwood dotarliśmy
chwile przed południem. Kiedy Chris dowiedział się jak wielki jest
ten park zaśmiał się nerwowo.
- Chyba nie będziemy
przeszukiwać go całego co?
- Chyba żartujesz –
wykrzyknęła punka.
- Nie musimy przeszukiwać
go całego – uspokoiłam ich – wystarczy, że dowiemy się gdzie
w parku następują gwałtowne i częste wyładowania.
- Hee? - Thalia zrobiła
głupią minę na co się zaśmiałam.
- No w podpowiedzi było,
miejsca wyładowań poszukiwać musisz.
- A no tak zapomniałam...
- Czyli musimy znaleźć
jakąś informację, ale gdzie ona może być – Chris i Thalia
zaczęli się rozglądając a ja stałam z założonymi rękami na
piersi i czekałam aż się skapną że informacja znajduje się za
moimi plecami. Chrząknęłam i wskazałam im palcem miejsce za mną,
ci spojrzeli na siebie i zarumienili się z zakłopotania. Teraz już
otwarcie się z nich śmiałam.
- No wiesz co – burknęła
pod nosem Thalia.
- No przepraszam ale nie
mogłam się powstrzymać – uśmiechnęłam się – poczekajcie
pójdę się dowiedzieć. Weszłam do budynku gdzie
za biurkiem siedział mężczyzna w średnim wieku.
- W czym ci mogę pomóc?
- zapytał gdy tylko weszłam – zgubiłaś rodziców?
- Nie, nie chciałam si,ę
tylko czegoś dowiedzieć jeżeli mogę.
- Pytaj – zaśmiał się
życzliwie – kto pyta nie błądzi a już na pewno nie w naszym
parku.
- Chciałam się
dowiedzieć gdzie w tym parku mają miejsce silne i częste
wyładowania atmosferyczne – zauważyłam że uśmiech z jego
twarzy zniknął.
- A po co ci to wiedzieć
dziecino?
- Cóż wie pan jestem
ciekawa...
- Ciekawość to pierwszy
stopień do piekła – przerwał mi.
- A poza tym dostaliśmy
zadanie domowe ze szkoły. Musimy opisać jakieś ciekawe miejsce i
ja chciałabym opisać miejsce wyładowań w tym parku. Słyszałam o
nim ale nie pamiętam jak się nazywa.
- Pracę domową mówisz –
przyglądał mi się bacznie – dobrze ale pod warunkiem że się
tam nie będziesz zbliżała.
- Tak, tak nie mam zamiaru
tam iść chce tylko się dowiedzieć coś o tym miejscu –
mężczyzna westchnął.
- Zapewne chodzi ci o
Dolinę Błyskawic jak ją nazwaliśmy, znajduje się w południowej
części parku. Wyładowania następują tam właściwie 24 godziny
na dobę dlatego nie bezpiecznie jest się tam zbliżać.
- Ah rozumiem dziękuję
panu – skierowałam się do wyjścia.
- Pamiętaj masz się tam
nie zbliżać – krzyknął jeszcze za mną.
- Niech się pan nie
martwi nie mam takiego zamiaru – skłamałam i wyszłam podchodząc
do przyjaciół.
- No i jak? Dowiedziałaś
się? - Chris wstał z ławeczki.
- Dolina Błyskawic
znajduje się w południowej części parku, czyli musimy się trochę
cofnąć – odwróciłam się i ruszyłam w poszukiwaniu wspomnianej
doliny. Przez całą drogę Thalia szła zamyślona a Chris ciągnął
się jakby miał za ciasne buty, westchnęłam tylko. Mijaliśmy
różne gatunki drzew, krzewów a także paproci jednak żadna z nich
nie była ta poszukiwaną przez nas. Przedzieraliśmy się między
drzewami gdy nagle usłyszeliśmy huk gdzieś niedaleko nas.
- Co to? - Chris rozejrzał
się.
- Jesteśmy już blisko –
odezwała się zamyślona córka Zeusa i ruszyła przodem.
Podążyliśmy za nią, dochodząc do Thalii zauważyłam, że stoi
przyglądając się błyskawicom uderzającym w ziemię.
- No to jesteśmy na
miejscu – powiedziałam zatrzymując się zaraz za dziewczyną.
- Poczekajcie – odezwała
się i ściągnęła plecak kładąc go na ziemi – za niedługo
wracam.
- Jesteś pewna, że
chcesz iść sama? - zapytał ją Chris.
- Oczywiście, mi
błyskawice nic nie zrobią w przeciwieństwie do was – spoglądałam
na dolinę - za niedługo wracam – powtórzyła i zaczęła
schodzić w dół. Spoglądaliśmy na nią jeszcze przez chwile aż
zniknęła między drzewami. Usiedliśmy pod jednym z drzew i
czekaliśmy na jej powrót przysłuchując się hukom jakie
towarzyszyły wyładowaniom.
ŁAŁ genialna notka nie mogę doczekać się na więcej.ŻYCZĘ CI DUŻO WENY!! :)
OdpowiedzUsuń