- Wasz? - odezwała się
Thalia jednak odpowiedź dostaliśmy w postaci wyłaniającego się
kolejnego smoka ze strugi wodospadu.
- Jesteśmy półbogami
przybywamy z obozu herosów – odpowiedziałam na pytanie smoka.
- A więc to was wysłał
Dionizos... - drugi smok przyjrzał nam się uważnie – W
porządku... chodźcie za nami – smoki ruszyły z powrotem
przechodząc przez strugę i znikając po drugiej stronie wody.
- Eee i jak niby mamy tam
przejść? - zastanawiała się na głos Thalia.
- Przecież to ciśnienie
nas zabije na miejscu... - dodał Chris patrząc w kierunku lejącej
się wody.
- Hmm.. - mruknęłam
wpadając na pewien pomysł – chodźcie...
- Zwariowałaś? -
wykrzyknęli wspólnie w moją stronę.
- Chodźcie – odezwałam
się już niecierpliwie wchodząc do wody i udając się w stronę
strugi. Doszłam do niej, skupiłam się na tym by wodą stała się
lekka, by nic mi nie zrobiła, podniosłam rękę i wsadziłam ją w
strugę. Woda zalewała moją rękę jednak nic mi nie robiła, nie
czułam jej ciśnienia, byłam bezpieczna. Przyjaciele podeszli do
mnie i przyglądali się temu co robię. Skupiłam się jeszcze
mocniej, niech woda się rozstąpi, niech zrobi się bezpieczne i
suche przejście do jaskini. Uniosłam rękę, zacisnęłam palce w
pięść a po chwili rozluźniłam je i rozszerzyłam czując
zacieśniający się węzeł w moim żołądku. Struga słuchając
mojej prośby rozdzieliła się na dwie tworząc suchą przestrzeń w
środku.
- Idźcie – wysapałam –
nie wiem ile zdołam to utrzymać – przyjaciele patrzyli na mnie
zdziwieni – No już! – krzyknęłam, pierwszy ocknął się Chris
i pociągnął szybko Thalię do środka. Kiedy tylko zniknęli po
drugiej stronie opuściłam rękę i oparłam dłonie na kolanach
ciężko wzdychając. Po chwili ponownie wyciągnęłam rękę, niech
woda stanie się lekka niech mnie nie dosięgnie myślałam wkładając
ją ponownie w strugę wody. Ta na szczęście tylko delikatnie
muskała moją skórę, więc ruszyłam do przodu przechodząc przez
wodę. Wyszłam po drugiej stronie całkowicie sucha i spojrzałam na
smoki, które przyglądały mi się zaciekawione.
- Pierwsza próba
zaliczona – odezwał się zielony smok mierzący chyba cztery albo
pięć metrów wysokości.
- Próba, jaka próba? -
zapytała zdezorientowana córka Zeusa.
- Och czyżby Dionizos nic
wam nie powiedział? - tym razem odezwał się niebieski smok trochę
niższy od poprzedniego jednak nadal mierzący coś około trzech
może czterech metrów wysokości.
- O czym nam nie
powiedział? - tym razem głos zabrał równie zdezorientowany co
Thalia, Chris.
- Przecież mieliśmy
przyjść tylko po smoka i przetransportować go do obozu...
Smoki spojrzały na Thalię
jakby wyrosły jej co najmniej trzy dodatkowe głowy.
- Zanim pozwolimy wam
zabrać nasze dziecko musicie przejść trzy próby – zielony smok
oświecił nas wreszcie.
- Zaraz, zaraz,
momencik... Jakie próby? - zastanawiałam się na głos.
- Pierwszą próbą było
przejście przez wodospad... Drugą natomiast jest odnalezienie i
dostarczenie nam smoczych darów...
- Smoczych darów? -
Thalia przerwała wypowiedź większemu smokowi.
- Tak, smoczych darów –
mniejszy smok odszedł pod jedną ze ścian i coś z niej wyciągnął,
jakiś zwój a następnie wrócił na swoje miejsce – wyciągnij
rękę – większy smok skierował swe spojrzenie w moją stronę,
więc zrobiłam tak jak mi kazał by po chwili trzymać w dłoni
średniej wielkości zwój.
- W tym zwoju znajduje się
lista darów...
- Ale gdzie mamy je
znaleźć? - Chris przerwał wypowiedź zielonemu.
- Na zwoju pojawi się
podpowiedź gdy tylko pomyślicie co chcecie znaleźć.
Rozwinęłam zwój, Chris
i Thalia podeszli do mnie zerkając na niego, były w nim wymienione
tylko cztery dary.
- Kwiat wulkaniczny,
liście złotej paproci, koralowe algi i niebiański kwiat lotosu...
- przeczytałam.
- Tak, macie to znaleźć
i nam przynieść wtedy zaliczycie drugą próbę – wyjaśnił nam
niebieski smok jednak po głosie stwierdzić można, że jednak jest
to smoczyca.
- A trzecia? - zapytała
Thalia – Co jest trzecią próbą? - smoki spojrzały w jej stronę.
- Dowiecie się kiedy
zaliczycie drugą. Nie musicie się teraz tym zamartwiać herosi –
zielony smok skierował swe złote oczy w moją stronę – jesteś
córką Posejdona – wywnioskował.
- Tak... Nazywam się
Oriana Jackson i jestem córką boga mórz – odpowiedziałam lekko
zdziwiona – A to jest Thalia Grace, córka Zeusa – wskazałam na
dziewczynę w punkowych ciuchach – Natomiast to jest Chris Lynch,
syn Hefajstosa – przedstawiłam także brązowowłosego.
- Rozumiem – mruknął
zielony, czy smoki mogą mruczeć?? Chyba tak, zaśmiałam się w
duchu – Ja nazywam się Dasmos, jestem leśnym smokiem, natomiast
moja towarzyszka jest wodnym smokiem, nazywa się Nerou.
- Miło poznać –
mruknął Chris spoglądając w dół.
- Chodźcie ruszajmy już,
im szybciej to znajdziemy tym szybciej przejdziemy próby –
odwróciłam się w stronę strugi wody.
- Zamorduję Pana D.
dlaczego nic nam nie powiedział? - mruczała pod nosem Thalia.
Podeszłam do wodospadu i ponownie stworzyłam bezpieczne przejście
dla przyjaciół przez, które szybko przeszli na druga stronę. Gdy
sama przechodziłam już przez strugę usłyszałam jeszcze jak
smoczyca życzy nam powodzenia, cóż na pewno się przyda. Podeszłam
do czekających na mnie pod drzewem przyjaciół i wyciągnęłam
zwój.
- Zobaczmy gdzie mamy udać
się najpierw – wymruczałam rozwijając zwój – Kwiat
wulkaniczny – pomyślałam, po kilku sekundach na zwoju zaczęły
pojawiać się słowa.
- Coś się pokazuje –
wykrzyknęła Thalia zaglądając mi przez ramię.
- Czytaj – ponaglił
mnie Chris.
- Tam gdzie gorąco udać
się musisz, a to czego pożądasz w najbardziej wysuniętym na
południe wulkanie odnajdziesz.
- Super – zdenerwowała
się Thalia – nic mi to nie mówi...
- Musimy udać się do
wulkanu – oznajmiłam.
- No tak ale którego? -
Chris spojrzał w moją stronę zrezygnowany – przecież nie
przeszukamy wszystkich.
- Czekaj... - zamyśliłam
się – w najbardziej wysuniętym na południe wulkanie... -
mruknęłam pod nosem – no tak już wiem...
- Co? Co wiesz? - Thalia
podbiegła do mnie.
- Chodzi o wulkan Lassen
Peak.
- Jesteś pewna? -
zapytał niepewnie Chris.
- Oczywiście – odparłam
zdecydowanie.
- Jesteś niesamowita –
uradowała się punka i przytuliła mnie.
- Tylko że jest mały
problem...
- Jaki problem? - Thalia
odsunęła się i wlepiła swój wzrok we mnie.
- Tam gdzie gorąco udać
się musisz – przeczytałam jeszcze raz początek podpowiedzi –
ten wulkan jest aktywny, jak my mamy do niego wejść i nie spłonąć
żywcem w lawie?
- Damy radę – zapewnił
mnie zdecydowanie Chris.
- Ale...
- Nie martw się –
uśmiechnął się.
- Dobrze w takim razie
ruszajmy, czeka nas długa droga – westchnęłam.
Boska notka czekam na nastpną
OdpowiedzUsuń