Bądź niczym bijące źródło,
nie zaś jak staw,
w którym zawsze stoi
ta sama woda. - Paulo Coelho

sobota, 22 sierpnia 2015

29. Pierwsza próba zaliczona.

- Wasz? - odezwała się Thalia jednak odpowiedź dostaliśmy w postaci wyłaniającego się kolejnego smoka ze strugi wodospadu.
- Jesteśmy półbogami przybywamy z obozu herosów – odpowiedziałam na pytanie smoka.
- A więc to was wysłał Dionizos... - drugi smok przyjrzał nam się uważnie – W porządku... chodźcie za nami – smoki ruszyły z powrotem przechodząc przez strugę i znikając po drugiej stronie wody.
- Eee i jak niby mamy tam przejść? - zastanawiała się na głos Thalia.
- Przecież to ciśnienie nas zabije na miejscu... - dodał Chris patrząc w kierunku lejącej się wody.
- Hmm.. - mruknęłam wpadając na pewien pomysł – chodźcie...
- Zwariowałaś? - wykrzyknęli wspólnie w moją stronę.
- Chodźcie – odezwałam się już niecierpliwie wchodząc do wody i udając się w stronę strugi. Doszłam do niej, skupiłam się na tym by wodą stała się lekka, by nic mi nie zrobiła, podniosłam rękę i wsadziłam ją w strugę. Woda zalewała moją rękę jednak nic mi nie robiła, nie czułam jej ciśnienia, byłam bezpieczna. Przyjaciele podeszli do mnie i przyglądali się temu co robię. Skupiłam się jeszcze mocniej, niech woda się rozstąpi, niech zrobi się bezpieczne i suche przejście do jaskini. Uniosłam rękę, zacisnęłam palce w pięść a po chwili rozluźniłam je i rozszerzyłam czując zacieśniający się węzeł w moim żołądku. Struga słuchając mojej prośby rozdzieliła się na dwie tworząc suchą przestrzeń w środku.
- Idźcie – wysapałam – nie wiem ile zdołam to utrzymać – przyjaciele patrzyli na mnie zdziwieni – No już! – krzyknęłam, pierwszy ocknął się Chris i pociągnął szybko Thalię do środka. Kiedy tylko zniknęli po drugiej stronie opuściłam rękę i oparłam dłonie na kolanach ciężko wzdychając. Po chwili ponownie wyciągnęłam rękę, niech woda stanie się lekka niech mnie nie dosięgnie myślałam wkładając ją ponownie w strugę wody. Ta na szczęście tylko delikatnie muskała moją skórę, więc ruszyłam do przodu przechodząc przez wodę. Wyszłam po drugiej stronie całkowicie sucha i spojrzałam na smoki, które przyglądały mi się zaciekawione.
- Pierwsza próba zaliczona – odezwał się zielony smok mierzący chyba cztery albo pięć metrów wysokości.
- Próba, jaka próba? - zapytała zdezorientowana córka Zeusa.
- Och czyżby Dionizos nic wam nie powiedział? - tym razem odezwał się niebieski smok trochę niższy od poprzedniego jednak nadal mierzący coś około trzech może czterech metrów wysokości.
- O czym nam nie powiedział? - tym razem głos zabrał równie zdezorientowany co Thalia, Chris.
- Przecież mieliśmy przyjść tylko po smoka i przetransportować go do obozu...
Smoki spojrzały na Thalię jakby wyrosły jej co najmniej trzy dodatkowe głowy.
- Zanim pozwolimy wam zabrać nasze dziecko musicie przejść trzy próby – zielony smok oświecił nas wreszcie.
- Zaraz, zaraz, momencik... Jakie próby? - zastanawiałam się na głos.
- Pierwszą próbą było przejście przez wodospad... Drugą natomiast jest odnalezienie i dostarczenie nam smoczych darów...
- Smoczych darów? - Thalia przerwała wypowiedź większemu smokowi.
- Tak, smoczych darów – mniejszy smok odszedł pod jedną ze ścian i coś z niej wyciągnął, jakiś zwój a następnie wrócił na swoje miejsce – wyciągnij rękę – większy smok skierował swe spojrzenie w moją stronę, więc zrobiłam tak jak mi kazał by po chwili trzymać w dłoni średniej wielkości zwój.
- W tym zwoju znajduje się lista darów...
- Ale gdzie mamy je znaleźć? - Chris przerwał wypowiedź zielonemu.
- Na zwoju pojawi się podpowiedź gdy tylko pomyślicie co chcecie znaleźć.
Rozwinęłam zwój, Chris i Thalia podeszli do mnie zerkając na niego, były w nim wymienione tylko cztery dary.
- Kwiat wulkaniczny, liście złotej paproci, koralowe algi i niebiański kwiat lotosu... - przeczytałam.
- Tak, macie to znaleźć i nam przynieść wtedy zaliczycie drugą próbę – wyjaśnił nam niebieski smok jednak po głosie stwierdzić można, że jednak jest to smoczyca.
- A trzecia? - zapytała Thalia – Co jest trzecią próbą? - smoki spojrzały w jej stronę.
- Dowiecie się kiedy zaliczycie drugą. Nie musicie się teraz tym zamartwiać herosi – zielony smok skierował swe złote oczy w moją stronę – jesteś córką Posejdona – wywnioskował.
- Tak... Nazywam się Oriana Jackson i jestem córką boga mórz – odpowiedziałam lekko zdziwiona – A to jest Thalia Grace, córka Zeusa – wskazałam na dziewczynę w punkowych ciuchach – Natomiast to jest Chris Lynch, syn Hefajstosa – przedstawiłam także brązowowłosego.
- Rozumiem – mruknął zielony, czy smoki mogą mruczeć?? Chyba tak, zaśmiałam się w duchu – Ja nazywam się Dasmos, jestem leśnym smokiem, natomiast moja towarzyszka jest wodnym smokiem, nazywa się Nerou.
- Miło poznać – mruknął Chris spoglądając w dół.
- Chodźcie ruszajmy już, im szybciej to znajdziemy tym szybciej przejdziemy próby – odwróciłam się w stronę strugi wody.
- Zamorduję Pana D. dlaczego nic nam nie powiedział? - mruczała pod nosem Thalia. Podeszłam do wodospadu i ponownie stworzyłam bezpieczne przejście dla przyjaciół przez, które szybko przeszli na druga stronę. Gdy sama przechodziłam już przez strugę usłyszałam jeszcze jak smoczyca życzy nam powodzenia, cóż na pewno się przyda. Podeszłam do czekających na mnie pod drzewem przyjaciół i wyciągnęłam zwój.
- Zobaczmy gdzie mamy udać się najpierw – wymruczałam rozwijając zwój – Kwiat wulkaniczny – pomyślałam, po kilku sekundach na zwoju zaczęły pojawiać się słowa.
- Coś się pokazuje – wykrzyknęła Thalia zaglądając mi przez ramię.
- Czytaj – ponaglił mnie Chris.
- Tam gdzie gorąco udać się musisz, a to czego pożądasz w najbardziej wysuniętym na południe wulkanie odnajdziesz.
- Super – zdenerwowała się Thalia – nic mi to nie mówi...
- Musimy udać się do wulkanu – oznajmiłam.
- No tak ale którego? - Chris spojrzał w moją stronę zrezygnowany – przecież nie przeszukamy wszystkich.
- Czekaj... - zamyśliłam się – w najbardziej wysuniętym na południe wulkanie... - mruknęłam pod nosem – no tak już wiem...
- Co? Co wiesz? - Thalia podbiegła do mnie.
- Chodzi o wulkan Lassen Peak.
- Jesteś pewna? - zapytał niepewnie Chris.
- Oczywiście – odparłam zdecydowanie.
- Jesteś niesamowita – uradowała się punka i przytuliła mnie.
- Tylko że jest mały problem...
- Jaki problem? - Thalia odsunęła się i wlepiła swój wzrok we mnie.
- Tam gdzie gorąco udać się musisz – przeczytałam jeszcze raz początek podpowiedzi – ten wulkan jest aktywny, jak my mamy do niego wejść i nie spłonąć żywcem w lawie?
- Damy radę – zapewnił mnie zdecydowanie Chris.
- Ale...
- Nie martw się – uśmiechnął się.
- Dobrze w takim razie ruszajmy, czeka nas długa droga – westchnęłam.

1 komentarz: