Bądź niczym bijące źródło,
nie zaś jak staw,
w którym zawsze stoi
ta sama woda. - Paulo Coelho

sobota, 8 listopada 2014

22. Rozterki sercowe.

- Myślisz, że nam to wybaczą? - zagadnęła mnie Thalia kiedy dochodziłyśmy już do stajni.
- Mam nadzieję, że tak – uśmiechnęłam się wchodząc do środka. Od razu zauważyłam Mrocznego.
- Hej, Mroczny.
Pegaz spojrzał na mnie i wesoło podskoczył. Oriana, cześć co cię tutaj sprowadza?
- A tak przyszłam cię odwiedzić dawno się nie widzieliśmy. I chciałam ci kogoś przedstawić – wskazałam na dziewczynę obok mnie – to Thalia. Oh ,kolejna dziewczyna, ale ona chyba mnie nie rozumie, to nie twoja siostra?
- To córka Zeusa. Zeusa? No ładnie, ładnie. O właśnie poznaj Lillith moją dziewczynę.
- Lillith, twoją dziewczynę? - zapytałam zdezorientowana jednak po chwili ją spostrzegłam, była tak samo czarna jak Mroczny. Tak, tak.
- Cóż miło mi poznać – uśmiechnęłam się. Oh, mi również... Mroczny mi o tobie opowiadał. Masz brata prawda?
- Tak, mam – odpowiedziałam. Porozmawiałam z nimi jeszcze tłumacząc co chwilę Thalii wszystko to co pegazy mówiły. Widać było, że je polubiła i także włączyła się do rozmowy. Ze stajni wyszłyśmy dopiero na obiad. Pożegnałyśmy się z pegazami i z duszą na ramieniu skierowałyśmy się do pawilonu. Z daleka zauważyłyśmy, że Annabeth i Percy siedzą przy swoich stołach.
- Powodzenia może nie będzie tak źle – Thalia spojrzała na mnie.
- Może usiądę przy twoim stole? Siedzisz sama...
- Przecież wiesz, że nie wolno...
- Tak wiem... szkoda... no nic co ma być to będzie – uśmiechnęłam się do niej i podążyłam w stronę stołu Posejdona.
- Hej – powiedziałam siadając obok Percy'ego.
- Cześć – spojrzał na mnie – zaplanowałaś to?
- Zaplanowałam... co? - zapytałam najbardziej niewinnym głosem na jaki było mnie stać.
- Oriana... - posłał mi groźne spojrzenie.
- Dobra... - westchnęłam – tak zaplanowałam to i się z tego cieszę.
- Ja też...
- Naprawdę? - uśmiechnęłam się.
- Tak cóż... eee... no dawno nie byłem nigdzie z Annabeth sam więc...
- Więc? - ponagliłam go.
- Dziękuję... ale skąd wiedziałaś że ja i Annabeth...
- Każdy widzi, że coś jest między wami – uśmiechnęłam się.
- Tak?
- Oczywiście.
- Jeszcze raz dzięki.
- Nie ma za co w końcu jesteś moim bratem do moich obowiązków należy pomoc tobie – Percy uśmiechnął się – jak było?
- Świetnie... Mamy zamiar spotkać się jeszcze po obiedzie.
- To super – posłałam mu ciepły uśmiech.
- A jak tam między tobą a Chrisem? - zapytał pochłaniając kolejną porcję kurczaka.
- Ostatnio się mijamy...
- Mam z nim porozmawiać?
- Co? Niee.
- Na pewno? Wiesz jestem twoim bratem moim obowiązkiem jest pomaganie mojej siostrze – zaśmiałam się na to stwierdzenie.
- Tak, jest w porządku. Rozumiem, że chce się wiele nauczyć o płatnerstwie.
- Skoro tak twierdzisz... Ale jak coś to wiesz...
- Tak, wiem – przerwałam mu i spojrzałam na mój pusty talerz. Wstałam od stołu – nie jestem głodna, przepraszam – odeszłam w kierunku lasu.
- Oriana! – krzyknął za mną Percy jednak nie zatrzymałam się. Wychodząc z pawilonu czułam na sobie spojrzenia innych obozowiczów a w tym pewnie i Chrisa... Zatrzymałam się dopiero na skraju lasu. Spojrzałam na moją bransoletkę i uśmiechnęłam się wchodząc między drzewa. Zawsze lepiej być uzbrojonym, kto wie co czyha w tym lesie. Krążyłam między drzewami sama nawet nie wiem jak długo, aż dojrzałam pięść Zeusa. Podeszłam do sterty kamieni i usiadłam. Czemu tak mnie boli, że Chris nie spędza ze mną czasu? Już sama nie wiem co mam myśleć na ten temat. Kiedy mieszkaliśmy w Atlanta City cały czas był ze mną, a teraz? Rozumiem, że on oddaje się w stu procentach swojej pasji sama chciałam by to robił, ale... Spędza dużo czasu ze swoim rodzeństwem cóż ja z Percy'm także... Czy ja jestem zazdrosna o to, że oni mają Chrisa na co dzień? Ale... czemu? Nie wiem ile czasu siedziałam tak rozmyślając o Chrisie. Przecież jest on moim... przyjacielem, a może kimś więcej? Nie jestem już pewna czy uważam Chrisa jako mojego przyjaciela czy... Czy ja się w nim zako....
- Oriana! - moje rozterki przerwał nagły krzyk. Spojrzałam w kierunku z którego on dochodził. W moją stronę galopował centaur.
- Chejron? - zapytałam zdziwiona – Coś się stało?
- Pytasz czy coś się stało? Nie zjawiłaś się na kolacji...
- Kolacji? - rozejrzałam się, faktycznie mogło być już późno, w końcu sama nie wiem ile tu siedziałam.
- Tak... Percy powiedział mi, że nie widział cię od obiadu tak jak reszta obozowiczów. Szukaliśmy cię.
- Ja... ja byłam tutaj cały czas nie wiedziałam że minęło już aż tak dużo czasu... przepraszam.
- Ehh co ja z wami mam – westchnął centaur – chodź wracamy.
- Ymm pewnie, jeszcze raz przepraszam – spuściłam oczy, poczucie winy mnie dopadło. Nie pomyślałam o tym, że ktoś się może o mnie martwić. Ruszyłam z Chejronem w drogę powrotną.
- Stało się coś? - przyglądał mi się podejrzliwie.
- Co? - zaskoczyło mnie to pytanie – nie, nie nic – odpowiedziałam prędko, nie chciałam mówić mu o moich rozmyśleniach.
- Skoro tak twierdzisz – ucieszyłam się że nie naciska na mnie w tej sprawie. Chejron odprowadził mnie pod same drzwi mojego domku. Spojrzał na mnie i odszedł zapewne do wielkiego domu. Wzięłam uspokajający oddech i weszłam do środka. Przechodząc przez próg stanęłam jak wryta w ziemie. W domku oprócz mojego brata była jeszcze Annabeth, Thalia i... Chris.
- Oriana! Gdzieś ty była – zawołał mój brat gdy tylko mnie spostrzegł.
- Gdzie... Krążyłam po lesie...
- Po lesie? Po co? - zapytała zaniepokojona Annabeth.
- Przecież wiesz, że nie wiadomo co tam można spotkać – dodała Thalia wpatrując się we mnie.
- Nie byłam bezbronna – odparłam podnosząc rękę i wskazując na bransoletkę.
- Mogło ci się coś stać – powiedział i podszedł do mnie Chris.
- Nic mi nie jest...
- Ale jakby ci się coś stało to bym sobie tego nie wybaczył....
- Chris... przepraszam, że was zmartwiłam.
- Nie rób tego więcej dobrze? - odezwał się łagodnie mój brat.
- Obiecuję, że już nie będę – uśmiechnęłam się. Zabrzmiał dźwięk konchy.
- Musimy już iść do swoich domków – odezwała się córka Ateny.
- Tak – Thalia spojrzała na mnie – do zobaczenia.
- Na razie – pożegnał ich Percy i spojrzał na mnie – wiesz jak się o ciebie martwiłem?
- Domyślam się – wbiłam wzrok w moje stopy – przepraszam.
Czarnowłosy westchnął, podszedł i przytulił mnie. Wtuliłam się w niego. Chyba tego właśnie mi brakowało...
- Powiesz mi co robiłaś w lesie?
- Musiałam coś przemyśleć.
- Rozumiem...
Oswobodziłam się z jego objęć.
- Pozwolisz, że pójdę już spać – uśmiechnęłam się do niego niepewnie.
- Pewnie, nie ma sprawy – odwzajemnił uśmiech.
Przebrałam się i położyłam. Gdy moja głowa dotknęła miękkiej poduszki od razu zasnęłam.

1 komentarz:

  1. Świetne!
    Chris coś planuje...Ja to czuje...Apollońskie poczucie XD
    Ach...Ona się zakochała! zakochana para! :D Słodko... Słodziutko :)
    Biedna Oriana...Biedniutka...Ale coś czuje (znowu) że niedługo wszystko się zmieni (tylko nie wiem czy na gorsze czy na lepsze)
    Weny! Pisz szybko, co dalej?! :]
    Zyskałaś nową czytelniczkę (mogłabyś dodać opcję obserwatorów? Byłabym poinformowana o nowych rozdziałach :D
    ~Wikkusia

    OdpowiedzUsuń