Bądź niczym bijące źródło,
nie zaś jak staw,
w którym zawsze stoi
ta sama woda. - Paulo Coelho

wtorek, 26 maja 2015

27. Nasza pierwsza misja.

Rano jak zwykle obudziłam się bardzo wcześnie. Wzięłam prysznic, ubrałam się i spojrzawszy na zegarek zauważyłam, że zbliża się pora spotkania na wzgórzu. Popatrzyłam jeszcze na śpiącego Percy'ego podeszłam do niego i pocałowałam go w czoło na co się uśmiechnął. Wyszłam z domku i poszłam po prowiant do spiżarni oraz kilka batoników z ambrozją i termos z nektarem, zawsze się może przydać, pomyślałam. Następnie skierowałam się w stronę sosny Thalii jak ją nadal nazywaliśmy. Kiedy do niej doszłam nie było jeszcze nikogo, więc usiadłam przy pniu i czekałam. Po pewnej chwili na wzgórze wspiął się Chris, a za nim Thalia i Chejron.
- Argus powinien zaraz podjechać – zwrócił się do nas – myślę, że zajmie wam to około tygodnia. Macie wszystko co potrzebujecie?
- Tak – odpowiedzieliśmy chórem.
- W porządku – powiedział w chwili kiedy pod wzgórze zajechał mini bus prowadzony przez Argusa – uważajcie na siebie – skierowaliśmy się do pojazdu, który po chwili ruszył. Kiedy dojechaliśmy już do dworca, wysiedliśmy pożegnawszy się z kierowcą. Argus stał jeszcze chwilę i patrzył jak odchodzimy by po chwili wrócić do obozu. Weszliśmy do budynku dworca i kupiliśmy bilety do Oklahoma City z miejscem gdzie moglibyśmy się przespać, ponieważ będziemy długo jechać. Z biletami w rekach wsiedliśmy do pociągu, znaleźliśmy swój przedział i czekaliśmy na odjazd, który miał nastąpić około godziny 6. Podróż mijała nam na oglądaniu zmieniających się krajobrazów za szybami przedziału. Podczas jazdy spaliśmy na zmianę. Postanowiliśmy ustawiać w nocy warty na wszelki wypadek, w końcu nigdy nie wiadomo kto nas może zaatakować. Moja była ostatnia, więc gdy dojechaliśmy do Oklahomy obudziłam ich i wysiedliśmy na dworcu centralnym, który mimo wczesnej pory był bardzo zatłoczony. Od razu skierowaliśmy się do kas by zakupić kolejne bilety tym razem do Santa Fe. Odjazd zaplanowany był dopiero za jakąś godzinę dlatego postanowiliśmy się przejść. Okolica była bardzo ładna, rozglądaliśmy się jednak nie zauważyliśmy by coś miało nas zaatakować. Odetchnęliśmy z ulgą. Jednak ja czułam, że jesteśmy obserwowani przez coś lub przez kogoś rozejrzałam się jeszcze raz i zauważyłam jakby poruszające się dwa cienie za drzewami, które po chwili zniknęły. Dziwne... Może mi się tylko przewidziało? Spojrzałam ponownie w tamtym kierunku jednak niczego już nie zauważyłam.
***
Dwie młode kobiety stały pośród drzew wpatrując się w trójkę nastolatków stojących przed dworcem w Oklahoma City. Jedna z nich o długich błyszczących kasztanowych włosach i srebrzystych oczach ubrana była w piękną białą suknię do kolan przepasaną w talii srebrną długą szarfą. Natomiast druga trochę niższa od poprzedniej miała hebanowe włosy i oczy koloru czarnego przypominające dwa błyszczące onyksy, ubrana była w szorty i koszulkę z krótkim rękawem. Na głowie miała srebrzystą przepaskę, a na plecach przewieszony kołczan ze strzałami, natomiast w dłoni dzierżyła pięknie zdobiony łuk.
- Przyjrzyj się to o niej ci mówiłam – odezwała się brązowowłosa.
- To ona pokonała Lwa nemejskiego i Echidnę, Pani? - czarnowłosa spojrzała w kierunku jednej z nastolatek stojących w grupie.
- Tak... Mogłaby być świetną łowczynią...
- Tamta również... - dodała jednak sprawiała wrażenie jakby te słowa siłą wypłynęły z jej ust.
- Pewnie masz rację – uśmiechnęła się do swojej towarzyszki i skierowała swą uwagę na nastolatków zauważając, że długowłosa wpatruje się w ich kierunku. Cofnęła się bardziej za drzewo, to samo uczyniła łuczniczka patrząc na wyższą kobietę.
- Pani... Czy ona nas zauważyła?
- Na szczęście nie... To jeszcze nie jej czas na podjęcie decyzji... Chodź – zaczęła się oddalać.
- Tak Pani – łuczniczka kiwnęła głową i podążyła śladem drugiej kobiety. Po chwili obie zniknęły w ciemnościach lasu.
***
- Chyba będziemy mieć spokojną podróż – wywnioskowała Thalia nie zauważając żadnych zagrożeń.
- Mam taką nadzieję – odezwał się Chris spoglądający na niebo.
- Teraz będziemy jechać około 8 godzin – oznajmiłam spoglądając na bilet.
- Dotrzemy do Santa Fe i co dalej? - zapytała Thalia – to znaczy do jakiego miasta następnie jedziemy?
- Właśnie Ori ty tutaj jesteś naszą przewodniczką – uśmiechnął się chłopak.
- Do Fresno, a następnie prosto do Parku Narodowego Yosemite.
Wróciliśmy na dworzec i weszliśmy do pociągu szukając swoich miejsc.
- No to Santa Fe nadchodzimy – Chris roześmiał się gdy tylko maszyna ruszyła.
- Tak, tak... Bójcie się – zaśmiałam się.
Przez resztę podróży już się nie odzywaliśmy. Siedziałam na fotelu i wpatrywałam się w zmieniające się obrazy za szybą. Chris i Thalia drzemali na swoich miejscach. Popatrzyłam na dziewczynę. Nawet przez sen wydawała się podekscytowana naszą misją, natomiast Chris... On wyglądał jednocześnie na zadowolonego i zaniepokojonego. Może faktycznie ma rację i nasza misja nie będzie taka łatwa na jaką wygląda. Cóż zapewne przekonamy się o tym gdy dotrzemy na miejsce. Zostały nam jeszcze dwie przesiadki w Santa Fe i Fresno. Westchnęłam, to moja pierwsza tak daleka podróż w życiu i to na dodatek tylko z dwójką przyjaciół... Bez rodziny... Jesteśmy tutaj sami... Każdy nastolatek pewnie by się z tego cieszył... Ale ja... Nie wiem dlaczego, ale mam złe przeczucia... Pociąg zaczął zwalniać, wjeżdżaliśmy na stację. Szturchnęłam Thalie i Chrisa.
- Wstawajcie jesteśmy na miejscu.
- Co? - zapytała zaspanym głosem punka.
- Santa Fe – odpowiedziałam cierpliwie – dojechaliśmy...
Wyszliśmy z pociągu, kazałam im by udali się do knajpki, która była zaraz obok dworca i zamówili coś ciepłego do jedzenia, natomiast ja poszłam kupić bilety. Kolejka do kasy była długa jednak ucieszyłam się bo bardzo szybko zostałam obsłużona i mogłam udać się do przyjaciół. Weszłam do knajpki i podeszłam do stolika gdzie Chris pochłaniał już swoją porcję.
- Trzymajcie – rozdałam bilety i usiadłam przed zamówioną dla mnie porcją ciepłego jedzenia.

3 komentarze:

  1. Kocham twoje opowiadania i każde jest bardzo dobre. Nie jest to nudne. Dziękuje że piszesz. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz śliczna, pisz mi dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O bogowie każda notka lepsza od poprzedniej czekam na więcej i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń