Bądź niczym bijące źródło,
nie zaś jak staw,
w którym zawsze stoi
ta sama woda. - Paulo Coelho

niedziela, 20 marca 2016

34. Masz lęk wysokości?

Przyjaciele poszli za mną jednak Thalia trochę się ociągała, postanowiłam na nią poczekać. Chris zszedł po schodach jako pierwszy. Podeszłam do dziewczyny.
- Thalia co jest? - zapytałam zmartwiona, ewidentnie widziałam, że coś z nią nie tak.
- Co? Co? - spojrzała na mnie wystraszona a następnie spojrzała w dół i cofnęła się. Zrozumiałam o co jej chodzi.
- Masz lęk wysokości? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
- Co? Ja? Nie chyba żartujesz – zaśmiała się nerwowo.
- Thalia, przecież widzę co się dzieje. Czemu nie powiedziałaś wcześniej? Nie ciągnęlibyśmy cię na górę.
- Dobra mam lęk wysokości, głupie nie? Córka Zeusa a boi się wysokości – skrzywiła się – na górę lepiej się wchodzi niż schodzi bo nie trzeba patrzeć w dół. Jak ja teraz zejdę – wyszeptała ze łzami w oczach – proszę tylko nie mów nikomu.
- Nie ma sprawy – uśmiechnęłam się do niej pocieszająco – chodź – złapałam ją za rękę – sprowadzę cię bezpiecznie na dół, jak chcesz możesz zamknąć oczy, nic ci się nie stanie.
- Dziękuję – przytuliła mnie i złapała się mnie kurczowo.
- Idziecie? - usłyszałam krzyk Chrisa.
- Tak, tak – odkrzyknęłam i ruszyłam po schodach z Thalią uczepioną do mojego ramienia. Prowadziłam ją ostrożnie tak by nie spadła, szczególnie, że oczy miała zamknięte. Zeszłyśmy na dół bezpiecznie, Chris mimo tego, że nam się przyglądał to o nic nie zapytał.
- Jest już 20 myślę, że najbezpieczniej było by dostać się na camping i tam przeczekać noc co wy na to? - zapytałam ich.
- To chyba najlepsze rozwiązanie – poparł mnie Chris.
- Tak, też tak sądzę – Thalia wyglądała jeszcze na wystraszoną ale już się uspokajała. Ruszyliśmy w drogę do najbliższego campingu, po godzinie marszu doszliśmy na miejsce wynajęliśmy mały domek i udaliśmy się do niego by się odświeżyć i przespać. Na szczęście kierownik campingu nie robił nam problemów i o nic nie pytał. Weszliśmy do domku i od razu po kolei poszliśmy się wykąpać. Odświeżeni zasiedliśmy dookoła małego stolika.
- To co teraz szukamy? - zapytała Thalia. Wyciągnęłam z plecaka i rozwinęłam zwój.
- Liście złotej paproci – powiedziałam by po chwili pojawiła się podpowiedź – Upragnioną roślinę znajdziesz tam gdzie najwyższe rośnie drzewo świata. Miejsca wyładowań poszukiwać musisz.
- Te podpowiedzi są jakieś pokręcone, niby skąd mamy wiedzieć gdzie rośnie takie drzewo – westchnęła Thalia.
- Mogę się założyć, że Oriana wie – zaśmiał się Chris. Ich spojrzenia spoczęły na mnie.
- Phi – uśmiechnęłam się pod nosem – a nie wierzyłeś mi jak ci mówiłam że kiedyś mi się ta wiedza przyda.
- Dobra przyznaję, że ta wiedza jest bardzo pomocna – Chris uniósł ręce w geście poddania.
- Chodzi o park Redwood...
- Redwood? Pierwsze słyszę – zamyśliła się Thalia – gdzie on jest? - wyjęłam mapę z torby i rozłożyłam ją na stole wskazując im palcem położenie poszukiwanego parku. Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, postanowiliśmy ustawić warty tak na wszelki wypadek w końcu po tych ptakach mogliśmy spodziewać się już wszystkiego. Zaplanowałam, że wyruszymy z samego rana o szóstej dlatego dostałam ostatnią wartę by ich obudzić. W dalszą drogę wyruszyliśmy z lekkim opóźnieniem ponieważ niestety nie mogłam dobudzić Thalii. Gdy mi się to już udało ruszyliśmy w poszukiwaniu jakiegoś środka transportu. Do Redwood dotarliśmy chwile przed południem. Kiedy Chris dowiedział się jak wielki jest ten park zaśmiał się nerwowo.
- Chyba nie będziemy przeszukiwać go całego co?
- Chyba żartujesz – wykrzyknęła punka.
- Nie musimy przeszukiwać go całego – uspokoiłam ich – wystarczy, że dowiemy się gdzie w parku następują gwałtowne i częste wyładowania.
- Hee? - Thalia zrobiła głupią minę na co się zaśmiałam.
- No w podpowiedzi było, miejsca wyładowań poszukiwać musisz.
- A no tak zapomniałam...
- Czyli musimy znaleźć jakąś informację, ale gdzie ona może być – Chris i Thalia zaczęli się rozglądając a ja stałam z założonymi rękami na piersi i czekałam aż się skapną że informacja znajduje się za moimi plecami. Chrząknęłam i wskazałam im palcem miejsce za mną, ci spojrzeli na siebie i zarumienili się z zakłopotania. Teraz już otwarcie się z nich śmiałam.
- No wiesz co – burknęła pod nosem Thalia.
- No przepraszam ale nie mogłam się powstrzymać – uśmiechnęłam się – poczekajcie pójdę się dowiedzieć. Weszłam do budynku gdzie za biurkiem siedział mężczyzna w średnim wieku.
- W czym ci mogę pomóc? - zapytał gdy tylko weszłam – zgubiłaś rodziców?
- Nie, nie chciałam si,ę tylko czegoś dowiedzieć jeżeli mogę.
- Pytaj – zaśmiał się życzliwie – kto pyta nie błądzi a już na pewno nie w naszym parku.
- Chciałam się dowiedzieć gdzie w tym parku mają miejsce silne i częste wyładowania atmosferyczne – zauważyłam że uśmiech z jego twarzy zniknął.
- A po co ci to wiedzieć dziecino?
- Cóż wie pan jestem ciekawa...
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – przerwał mi.
- A poza tym dostaliśmy zadanie domowe ze szkoły. Musimy opisać jakieś ciekawe miejsce i ja chciałabym opisać miejsce wyładowań w tym parku. Słyszałam o nim ale nie pamiętam jak się nazywa.
- Pracę domową mówisz – przyglądał mi się bacznie – dobrze ale pod warunkiem że się tam nie będziesz zbliżała.
- Tak, tak nie mam zamiaru tam iść chce tylko się dowiedzieć coś o tym miejscu – mężczyzna westchnął.
- Zapewne chodzi ci o Dolinę Błyskawic jak ją nazwaliśmy, znajduje się w południowej części parku. Wyładowania następują tam właściwie 24 godziny na dobę dlatego nie bezpiecznie jest się tam zbliżać.
- Ah rozumiem dziękuję panu – skierowałam się do wyjścia.
- Pamiętaj masz się tam nie zbliżać – krzyknął jeszcze za mną.
- Niech się pan nie martwi nie mam takiego zamiaru – skłamałam i wyszłam podchodząc do przyjaciół.
- No i jak? Dowiedziałaś się? - Chris wstał z ławeczki.
- Dolina Błyskawic znajduje się w południowej części parku, czyli musimy się trochę cofnąć – odwróciłam się i ruszyłam w poszukiwaniu wspomnianej doliny. Przez całą drogę Thalia szła zamyślona a Chris ciągnął się jakby miał za ciasne buty, westchnęłam tylko. Mijaliśmy różne gatunki drzew, krzewów a także paproci jednak żadna z nich nie była ta poszukiwaną przez nas. Przedzieraliśmy się między drzewami gdy nagle usłyszeliśmy huk gdzieś niedaleko nas.
- Co to? - Chris rozejrzał się.
- Jesteśmy już blisko – odezwała się zamyślona córka Zeusa i ruszyła przodem. Podążyliśmy za nią, dochodząc do Thalii zauważyłam, że stoi przyglądając się błyskawicom uderzającym w ziemię.
- No to jesteśmy na miejscu – powiedziałam zatrzymując się zaraz za dziewczyną.
- Poczekajcie – odezwała się i ściągnęła plecak kładąc go na ziemi – za niedługo wracam.
- Jesteś pewna, że chcesz iść sama? - zapytał ją Chris.
- Oczywiście, mi błyskawice nic nie zrobią w przeciwieństwie do was – spoglądałam na dolinę - za niedługo wracam – powtórzyła i zaczęła schodzić w dół. Spoglądaliśmy na nią jeszcze przez chwile aż zniknęła między drzewami. Usiedliśmy pod jednym z drzew i czekaliśmy na jej powrót przysłuchując się hukom jakie towarzyszyły wyładowaniom.