Bądź niczym bijące źródło,
nie zaś jak staw,
w którym zawsze stoi
ta sama woda. - Paulo Coelho

wtorek, 7 października 2014

20. Zakopany topór wojenny.

Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Wstałam z łózka i postanowiłam udać się na plażę. Była sobota więc nie musiałam spieszyć się na żadne zajęcia. Ubrałam się niespiesznie i udałam w kierunku morza. Dochodząc spostrzegłam postać siedzącą na piachu. Podeszłam bliżej i dostrzegłam kto to jest...
- Annabeth? - odezwałam się strasząc dziewczynę która podskoczyła i odwróciła się w moją stronę.
- To tylko ty – warknęła. Spostrzegłam w jej oczach łzy.
- Coś się stało? - zapytałam podchodząc bliżej.
- A co cię to interesuje – pociągnęła nosem.
- Słuchaj nie wiem dlaczego jesteś na mnie taka cięta. Chce ci tylko pomóc...
- Pomóc... - prychnęła i odwróciła się w stronę morza.
- Mogę się przysiąść? - zapytałam ta jednak wzruszyła tylko ramionami. Usiadłam. Przez chwilę wpatrywałyśmy się w ciszy w spokojną o tej porze taflę wody.
- Powiesz mi czemu jesteś na mnie wściekła?
- Nie wiesz?
- Nie mam zielonego pojęcia – przyznałam się szczerze.
- Dobrze skoro chcesz wiedzieć powiem ci... Odkąd przyszłaś do obozu cała uwaga skierowana jest na ciebie... Percy ciągle chodzi za tobą... Obozowicze są wpatrzeni tylko w ciebie... Tylko ty i ty... Thalia też trzyma się tylko ciebie... - zauważyłam jak z oczu płyną jej łzy.
- Posłuchaj to wcale tak nie jest...
- Oczywiście, że tak jest odbierasz mi wszystkich... Percy'ego, Thalię, wszystkich.
- Percy to mój brat, a Thalia to moja pierwsza przyjaciółka w tym obozie. Ja ci nikogo nie odbieram. Ile razy chciałam się z tobą zaprzyjaźnić?
- Ja... kilka – spuściła głowę.
- Słuchaj ja naprawdę nic na to nie poradzę, że jestem nowa i każdy się we mnie wpatruje. Czasami czuje się jak okaz w zoo... Minie trochę czasu i będę nikim...
- Nigdy nie będziesz nikim...
- Skąd ta pewność?
- Jesteś córką Posejdona, siostrą Percy'ego, przyjaciółką Thalii...
- No i co z tego? Ty także jesteś przyjaciółką Thalii i Percy'ego...
- Ale to nie to samo.
- Słuchaj, z Thalią znasz się o wiele dłużej niż ja jesteś jej przyjaciółką i zawsze będziesz, a Percy to mój brat, poznaliśmy się niedawno i pewnie dlatego ciągle mnie pilnuje nie chce mnie stracić... tak jak ja jego. Ta sytuacja jest dla nas nowa. Ja całe życie wychowywałam się w przekonaniu, że jestem zupełnie kimś innym. Postaw się na moim miejscu... Jakbyś się zachowywała gdybyś dopiero co poznała swoją prawdziwą rodzinę, mamę, brata, dowiedziała się, że twoje wcześniejsze życie było kłamstwem, że zostałaś porwana zaraz po urodzeniu i żyłaś przez wiele lat w kłamstwie... - spojrzałam na nią.
- Nie wiem... Możliwe, że zrobiłabym to samo – przyznała – Przepraszam i dziękuję...
- Nie musisz przepraszać ani za nic dziękować – uśmiechnęłam się do niej i wstałam wyciągając rękę – to może teraz się zaprzyjaźnimy?
- Tak myślę, że tak – uśmiechnęła się wycierając łzy. Wstała i przyjęła moja dłoń.
- Jednak nie jesteś taka zła – dodała otrzepując swoje spodnie.
- Eee... dziękuję? - zrobiłam głupią minę przez która Annabeth się roześmiała – widzisz jednak cie rozweseliłam.
- Tak dziękuję.
- Przez to płakałaś?
- Ja... - spojrzała ponownie w kierunku morza – nie zupełnie.
- Co się stało? - spojrzałam na nią i zobaczyłam że się rumieni – To przez Percy'ego? - zarumieniła się jeszcze mocniej – Ha czyli przez Percy'ego... zrobił ci coś?
- Nieee nic no właśnie nic... Ostatnio w ogóle mnie nie zauważa....
- Lubisz go?
- Co? Nieee
- Nie? - zapytałam unosząc brew ze zdziwienia.
- No dobra może trochę – uśmiechnęłam się.
- A Percy ciebie bardzo lubi.
- Skąd wiesz?
- Bardzo dużo mi o tobie opowiadał.
- Opowiadał? Co takiego?
- Cóż... mówił, że jesteś bardzo inteligentna, niesamowita, niezastąpiona i ładna... - spojrzałam na nią. Kąciki jej ust drgnęły.
- Naprawdę?
- Tak myślę, że mu się podobasz. Ba.. ja to wiem. A tobie podoba się Percy? - zapytałam z błyskiem w oku.
- Yyyy a jak tam z tobą i tym Chrisem? Jesteście parą?
- Ja z Chrisem? Nieee... jesteśmy przyjaciółmi.
- Serio? Myślałam że jesteście parą przynajmniej tak się zachowujecie.
- Tak? Nie zauważyłam – roześmiałam się po chwili dołączyła do mnie Annabeth – masz może ochotę pobiegać?
- Pewnie czemu nie – odparła i ruszyłyśmy przed siebie – codziennie biegasz?
- Przeważnie wstaję koło 5 więc przychodzę tutaj i biegam. Czasami jak Chris nie może spać to do mnie dołącza.
- Chris – zamruczała.
- No co? - zaśmiałam się.
- Nic, nic – odparła i przyśpieszyła.
- Ejj!! - wykrzyknęłam i również podkręciłam tempo. Biegałyśmy po plaży aż do momentu kiedy padłyśmy na piasek z wycieńczenia.
- Myliłam się co do ciebie – wysapała Annabeth.
- Cóż ja również mogę tak powiedzieć o tobie – uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek – wow już po 8 szybko czas nam zleciał.
- Już po 8?! – wykrzyknęła zdziwiona – dobrze, że dzisiaj nie ma zajęć.
- Bardzo dobrze.
- Chodź musimy się odświeżyć po tym biegu – uśmiechnęła się i pomogła mi wstać. Skierowałyśmy się w kierunku domków.
- Spotkamy się za 15 minut i idziemy na śniadanie? - zapytałam.
- Pewnie – każda z nas udała się do swojego domku by po chwili iść pod prysznic.