Bądź niczym bijące źródło,
nie zaś jak staw,
w którym zawsze stoi
ta sama woda. - Paulo Coelho

niedziela, 28 września 2014

19. Niecodzienny widok.

Chris po bitwie wrócił do domku razem ze swoim rodzeństwem. Do ogniska zostało jeszcze trochę czasu więc postanowił iść pod prysznic by się odświeżyć. Po wyjściu z toalety udał się z powrotem do dziewiątego domku i zagłębił się w rozmowę ze swoimi współlokatorami.
- Świetna bitwa – powiedziała Zoria susząc swoje długie włosy ręcznikiem.
- Tak odjazdowa – przytaknął Harley siadając koło Chrisa – najlepszy był widok wiszącej do góry nogami Clarisse – zaśmiał się
- I Annabeth – dodała Miria.
- Tak to prawda... Oriana bosko je urządziła – zaśmiał się Charles – hmm... - spojrzał na Chrisa.
- Co? - zapytał zdziwiony czując na sobie spojrzenie grupowego.
- No więc... co cię łączy z Orianą?
- Z Orianą? - zapytał zaskoczony – jesteśmy przyjaciółmi...
- Już bo ci uwierzymy... – oznajmił Jake
- No naprawdę... Przyjaźnimy się już jakieś 6 lat...
- Czyli nie jesteście razem? - zapytał dziwnie podekscytowany Harley.
- Nie no co ty. Nie jesteśmy razem...
- Super! - wykrzyknął i wstał ze swojego miejsca – czyli mogę do niej zarywać – ucieszył się.
- Tylko spróbuj... - zagroził Chris wstając z miejsca.
- Ej, spokojnie tylko żartowałem – zaśmiał się i usiadł rozbawiony na swoim miejscu. Chris przyjrzał mu się podejrzliwie.
- Nie martw się jesteśmy rodzeństwem... nie podbieramy sobie dziewczyn – zaśmiał się Charlie. Rozmawiali tak jeszcze aż nadszedł czas ogniska. Wyszli i ruszyli razem z innymi domkami kierując się w stronę ławek przy ognisku. Po chwili rozbrzmiały śpiewy. Chris rozglądał się za przyjaciółką jednak nigdzie jej nie dostrzegł za to zauważył Thalię, do której postanowił podejść.
- Hej Thalia nie widziałaś może Oriany?
- O hej Chris – odwróciła się w jego stronę – niestety jej nie widziałam... Ale powinna gdzieś tu być.
- No właśnie jej nie ma...
- To zapytaj Percy'ego, pewnie on będzie wiedział – odezwała się stojąca obok niej Annabeth.
- Percy'ego też nigdzie nie widzę – odpowiedział.
- Jak to go nie ma? - zapytała zaskoczona córka Ateny rozglądając się.
- Muszą gdzieś tu być – Thalia rozejrzała się dostrzegając Chejrona.
- Chodźcie – ruszyła w stronę centaura ciągnąc za sobą Annabeth i Chrisa. Podeszła do koordynatora zajęć.
- Chejronie nie wiesz może gdzie jest Oriana i Percy? Szukamy ich.
- Oriana i Percy?
- Tak. Nie możemy ich nigdzie znaleźć – wtrącił Chris.
- Tu ich nie ma...
- Jak to tu ich nie ma? To gdzie są? Wyszli poza obóz? - Annabeth zbombardowała centaura pytaniami.
- Annabeth uspokój się, nigdzie nie wyszli nadal są w obozie.
- To gdzie oni są? - zapytała Thalia.
- Jak ich ostatni raz widziałem szli z Tysonem na plażę.
- Na plażę? - zapytał zdziwiony Chris.
- Chodźcie idziemy – oznajmiła Thalia i zaczęła iść w stronę plaży. Chris i Annabeth podążyli za nią.
- Nie radzę – powiedział jeszcze Chejron nim zdołali od niego odejść.
- Dlaczego? - zapytała podejrzliwie Annabeth jednak nie uzyskała odpowiedzi. Dochodząc do plaży w oddali zauważyli na niej cztery postacie. Cyklopa, Percy'ego, Orianę oraz jakiegoś mężczyznę. Annabeth zatrzymała się. Pozostali spojrzeli na nią.
- Co jest? - zapytał Chris.
- Chejron miał rację. Nie powinniśmy tu przychodzić.
- Co? Dlaczego? - zapytała Thalia.
- To Posejdon.
Chłopak i punkowa dziewczyna spojrzeli jeszcze raz w stronę plaży. Stali tak przyglądając się jak Percy i Tyson odchodzą zostawiając Orianę i Posejdona, którzy przez chwile rozmawiają a następnie Posejdon znika z Tysonem.
- Chodźcie wracamy – odezwała się nagle Thalia i zaczęła odchodzić. Annabeth i Chris podążyli za nią wracając na ognisko. Chłopak całą drogę zastanawiał się o czym Oriana rozmawiała z ojcem jednak nie chciał być wścibski, dlatego postanowił o to nie pytać. Cała trójka podeszła do ławki niedaleko ogniska i usiadła.
- To teraz czekamy... Zaraz powinni tu być – odezwał się Chris.
- Tak – przytaknęła zamyślona Thalia.
***
Kiedy doszliśmy już na miejsce zauważyłam, że Chris siedzi przy Thalii i Annabeth.
- Chodź tam - pociągnęłam Percy'ego do stolika.
- Hej – przywitałam się – stało się coś?
- Hej, nie nic – odpowiedział mi Chris.
- Siadajcie – Thalia spojrzała na nas zamyślona natomiast Annabeth zmierzyła mnie wzrokiem wstała i odeszła.
- A tej co znowu? - zapytałam sama siebie. Po chwili do naszego stoliku przysiadło się jeszcze kilka osób. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się aż usłyszeliśmy dźwięk konchy. Obserwowałam Annabeth i postanowiłam jutro z nią porozmawiać. Muszę się dowiedzieć o co jej chodzi. Wróciłam z bratem do domku. Było w nim tak pusto bez Tysona. Przebrałam się, odświeżyłam i położyłam na łóżku spoglądając w stronę okna.
- Dobranoc Percy.
- Branoc – odpowiedział i po chwili usłyszałam jak cicho pochrapuje. Uśmiechnęłam się. Wspaniale jest mieć brata. Zasnęłam.

2 komentarze: